poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział VIII



Przepraszam, że tak długo. Jednak zostałam pozbawiona komputera ;c Zapraszam was do czytania tego bloga:Klik  Licze na was.
Ten rozdział dedykuje Natalii (Astorii) To ona mnie zachęca do pisania. I podziękujcie jej za ten rozdział. :*/Hedwiga
___________________________________________________________________________




Hermione obudziła burza, niebo było całe czarne, co kilka minut było jasno. Dziewczyna leżała w łóżku, patrzyła się w okno. Było jej bardzo smutno. Nie wiedząc, czemu, kilka godzin wcześniej była bardzo szczęśliwa. Co kilka chwil się uśmiechała i patrzyła w oczy przystojnego Rudzielca. Teraz chciała zniknąć, rozpłynąć się. W domu wszyscy spali, tylko jeden chłopak leżał w łóżku i myślał. Obiektem jego rozmyślań była piękna szatynka.
Oboje leżeli na łóżkach, rozmyślali o sobie. Byli nieszczęśliwi, każdy wierzył w to, że ta dwójka będzie nową parą w szkole. Hermiona leżała w pokoju Ginny, natomiast Fred leżał w swojej sypialni, którą dzielił wraz z bratem bliźniakiem. Rudowłosa obudziła się, co chwila wierciła się z boku na bok.
-Herma, jutro idziemy na zakupy. Tak, jaka ja jestem genialna-dziewczyna, zaśmiała się i zerwała z łóżka. Pobiegła do łazienki siedziała tam już godzine.
„Jak ona tak może? Ja nie rozumiem, nagle sobie coś wymyśli i ma być dobrze.”- Szatynka była zła. Jutro nie dałaby rady. Miała jechać na obiad do rodziców. Ginny wyszła z łazienki i usiadła na łóżku jej przyjaciółki.Ubrana była w śliczną miętową koszulkę, i szare krótkie spodenki. Jej włosy były lekko pofalowane, grzywka delikatnie odstawała od reszty włosów.
-Ginn, ja nie mogę jutro jechać. Nie dam rady jade z Jeremy’m na obiad do rodziców.
Chcą go lepiej poznać, i wiesz ja też za nimi tęsknie już- Hermiona lekko się uśmiechnęła.
-Dobrze, kochanie nie ma sprawy. Ja jutro spotkam się z Harry’m, CI MUGOLE jadą na jakieś wakacje, Harry oczywiście zostaje. Spotkamy się u niego- Ruda postawiła nacisk na kilka wyrazów.
-Ginny, moi rodzice to TEŻ MUGOLE- Rudej uśmiech zszedł z twarzy.
-Jeju, przepraszam Mionka, nie chciałam. Twoi rodzice są super jak na mugoli. Naprawde, są fajniejsi niż nie jedni czarodzieje- dziewczyna, podskoczyła do przyjaciółki i ją mocno przytuliła. Hermiona wstała i poszła do łazienki, jak zawsze ciało namydliła żelem o zapachu fiołków. Stała, a woda ciekła po jej szczupłym ciele. Ciało Gryfonki nabrało delikatnych kształtów. Zauważyła, że o wiele więcej chłopców było dla niej miłych. Sama nie rozumiała, dalej była tą samą Hermioną. Po kilkunastu minutach prysznica, wyszła. Ciało wytarła miękkim ręcznikiem. Włosy spieła w luźnego koka, zarzuciła na siebie delikatną koralową bluzkę i czarne dresy. Uwielbiała chodzić w tych ciuchach, czuła się wtedy jak w domu. Bardzo tęskniła za swoim lekko fioletowym pokojem. Wiedziała, że nie jedna nastolatka pozazdrościłaby jej takiego pokoju. W jej wspomnieniach sypialnia była delikatnie fioletowa, łóżko było koloru ciemnego drewna, na którym było pełno małych miękkich poduszeczek. Na ścianach porozwieszane były różne obrazy, zdjęcia, plakaty. Tęskniła za swoim przytulnym azylem. Wyobrażała sobie jak w nim teraz pachnie. Po chwili otrząsnęła się i poszła do kuchni. Schodząc wpadła na Georga.
-Mała? Chodźmy dziś na spacer. Wiesz, świetnie mi się z tobą gada. Widze, że nie masz  humoru na nic, więc postaram się coś na to zaradzić- Rudzielec lekko się uśmiechnął.
-Możemy iść, no trafiłeś w sedno- Hermiona posmutniała.
Zeszli na dół i usiedli przy stole, Gryfonka omijała wzrokiem Freda. Nie miała ochoty z nim rozmawiać.”Jaka ja jestem głupia. Jestem z Jeremy’m, a ciągle ciągnie mnie do Freda. On jest taki… nie wiem jak to nazwać”- myślała. Z zamyślenia wyrwał ją głos pani Weasley.
-Hermiono jedz śniadanie. Musisz troche przytyć. Jesteś taka chudziutka. Twoja mama mówiła, że jutro jedziesz z Jeremy’m do nich na obiad. Zostajesz na noc?-Molly, jak zawsze była ciekawa wszystkiego.
-Taaak, chyba zostane na noc w domu-dziewczyna czule się uśmiechnęła.
-A, co, ten Gilbert będzie spał u was?-zapytał wrednie Ron.
-On ma imię Ronald, tak Jeremy zostaje u mnie na noc. Nie pasuje ci coś?- skrzywiła się i wyszła z kuchni.
-No brawo RONUŚ, jak zawsze kochany i miły- wycedził przez zęby Fred, chłopak wstał i odszedł od stołu. Ron wstał za nim i podbiegł do niego.
-Ej, o co ci stary chodzi?- zapytał się zdziwiony.
-Jak zawsze wszystko spieprzysz- chłopak szybko popędził w strone schodów.
Wbiegł do swojego pokoju i rzucił się na łóżko. Po chwili wstał i poszedł do łazienki. Popatrzył w lustro, przypatrzył się swoim oczom. Na nich malował się smutek i rozpacz.
Chłopak odkręcił wodę i wszedł pod prysznic. Myślał cały czas o pewnej pięknej dziewczynie. Nie mógł powstrzymać swoich myśli. Po jego ciele spływała gorąca woda, każdy mięsień był podkreślony. Jego brzuch przyozdabiały wyrobione mięśnie. Większość dziewczyn marzy o takim mężczyźnie. Wiedział to, jednak ta, którą kochał, nie zwracała na niego uwagi. Chłopak wyszedł spod prysznica, a w pasie owinął się ręcznikiem.
Na jego łóżku siedziała pewna śliczna dziewczyna. Podeszła do niego i patrząc mu prosto w oczy zaczeła mówić.
-Freddie, ja tak nie mogę. Jestem z Jeremy’m i jestem bardzo szczęśliwa. Wiem to co się ostatnio działo było moją winą. Te wszystkie sytuacje ja prowokowałam. Przepraszam, ale ja tak nie mogę- wybiegła z pokoju. Rudzielec cały czas stał w jednym miejscu, i patrzył na drzwi. Po chwili wściekły uderzył pięścią w ścianę. Szybo się ubrał i postanowił spotkać ze swoją dziewczyną.

            *          *          *         

Hermiona siedziała na łóżku, myślała cały czas o jednej osobie. O tym chłopaku, któremu przed chwilą złamała serce. Do pokoju wtargnął George, chwycił dziewczyne za ręke i pociągnął za sobą.
-Miona idziemy na spacer. Bez dyskusji- uśmiechnął się szyderczo.
Dziewczyna nawet nie stawiała oporu. Poszła za śladami chłopaka. Siedzieli nad jeziorem, rozmawiali śmiali się i wygłupiali.
-Herma, mogę zadać ci pytanie?- zagadnął speszony.
-No wal, obiecuje odpowiem szczerze-uśmiechneła się.
-Kochasz Jeremy’ego?- zapytał, a uśmiech spełzł mu z twarzy.
-Ja… nie wiem. Czuje coś do niego, ale…- nie dokończyła zdania.- Czujesz też coś do Freda?- chłopak wiedział, co jest powodem smutku Hermiony.
-Jakbyś czytał mi w myślach- uśmiechnęła się lekko.
Siedzieli w ciszy. Jednak po kilkunastu minutach już się świetnie bawili. Obiecali sobie, że to, co się dzieje na spacerach zostaje na spacerach. Wrócili do domu, i Hermiona postanowiła wybrać się na Pokątną. Ubrała rurki i wyszła z pokoju. Już miała wchodzić do kominka, gdy rozbłysły zielone płomienie. Wyszedł z nich wściekły Fred.
-Co się stało?-zapytała oniemiała Hermiona.
-Zerwałem z Bonnie, to się stało- rozzłoszczony pobiegł na góre.
Hermiona zdezorientowana udała się na Pokątną. Szła ulicą i zauważyła całująca się pare.
„Jak słodko”- pomyślała, myśląc o swoim chłopaku. Widziała ciemno włosą dziewczyne i wysokiego chłopaka. Stał on do niej plecami. Patrzyła się i już miała odchodzić, gdy zobaczyła twarz wysokiego mężczyzny. Jej serce zamarło. Nie wiedziała co ma z sobą począć, stała zamurowana. Do jej oczu napłynęły łzy, szybko spadły na jej pierś, całe policzki były mokre. Nagle zobaczyła oczy chłopaka, podbiegł do niej.
-Hermiono ja… przepraszam cie. Nie chciałem nic takiego. Ja tylko ciebie kocham. Naprawde, Bonnie dla mnie nic nie znaczy- wysapał.
-Co? Kochasz mnie? Hahahahaha, dobre sobie. Gdybyś mnie kochał, nie całowałbyś się z tą… wywłoką. Fred ją rzucił, a ty już ją pocieszasz. Zapomnij o mnie- wycedziła i zalana łzami pobiegła.
-Czekaj! Kto był przy tobie po zajściu w lesie? Gdy napadli was śmierciożercy?- zapytał ze smutkiem w oczach.
-CO? Nie mówiłam nikomu, że to było w lesie. Miałeś z tym coś wspólnego?- krzyczała
-Jaaa, nie wiem. Domyślam się- speszył się.
-Ty tam byłeś? To ty spetryfikowałeś Georga?- krzyczała coraz głośniej.
-Ja? Myślałem, że to ten drugi. Nie chciałem…- spuścił głowe.
-Jak mogłeś! Ufałam ci. Wynoś się z mojego życia- wzięła jego ręke i zobaczyła na przed ramieniu mroczny znak. Poczuła ukłucie w sercu i szybko się teleportowała.
Wbiegła do pokoju i rzuciła się na łóżko.
„Jak on mógł, on jest ŚMIERCIOŻERCĄ.”- jej myśli krzyczały.
Do pokoju weszła Ginny, podbiegła do przyjaciółki i przytuliła ją.
-Co się stało?- wyszeptała Ruda.
-Jeremy, on całował się z Bonnie, i on spetryfikował wtedy Georga. On myślał, że to Fred. On był wtedy, gdy rzucali na mnie Cruciatus, i on nic z tym nie zrobił. On… ja się w nim zakochałam- Ginny patrzyła na nią, jej oczy zmieniły wyraz. Na jej twarzy malowała się wściekłość.
-Ja… zabije go. Zdrajca, od początku go nie lubiłam- wykrzyczała, wzięła różdżkę w dłoń i wybiegła.
Hermiona leżała na łóżku, cały czas płakała. Nie myślała, że przez kogoś będzie tak cierpieć.
„Jak, ja mogę być taka głupia? On mógł go zabić!”- czarne myśli nie mogły przestać napływać do jej głowy. Po kilku godzinach, płaczu Hermiona zasneła. Miała całą noc koszmary, śnił jej się Puchon, i George. Przyśniło jej się zdarzenie z lasu.
Stała sparaliżowana, mężczyzna nie miał maski.
Jego oczy były pełne złości, przypomniała sobie jak patrzyły na nią z miłością.
Teraz były puste, pełne nienawiści i żądzy, i nagle mężczyzna podniósł różdżkę w stronę Rudzielca i wykrzyczał „Avada Kedavra”. George osunął się na ziemie. Po jego policzku pociekła łza, nie oddychał. Jego klatka piersiowa opadła, uśmiech znikł, a całe ciało było zimne i sztywne. Hermiona wołała i krzyczała.
-Uważaj, zaraz zrobie to samo z tobą, jeżeli się do mnie nie przyłączysz. Brązowooka- wykrzyczał z pogardą i splunął w ich stronę.
-Nigdy, Harry pokona go. Jesteś słaby Jeremy. Twoje serce jest wypełnione dobrocią. Jednak jesteś za słaby- mówiła przez łzy.
-Ty wredna szlamo. Avada Kedawra- wykrzyczał.
Hermiona obudziła się cała spocona i zimna. Już nie spała tej nocy.

            *          *          *

Mineło kilka dni, dziewczyna nie mogła się pogodzić z myślą o śmierci Georga, cały czas pocieszała się, że był to tylko sen. Zeszła na śniadanie. Ubrana była w czarne rurki, czarną bokserkę i czarny sweter. Nie miała nastroju by się stroić. Chciała umrzeć, to przez nią mógł zginąć jej przyjaciel. Katowała się tymi myślami, miała ochote powiesić się. Nawet już chciała przygotować sznur. Jednak Fred zaprosił ją na wieczorny spacer. Tylko to ją powstrzymało.Zjadła śniadanie w ciszy, nie miała chęci by być miła. Hermiona Granger zmieniła się, nie tylko z wyglądu, ale też była ponura i markotna. Nie widziała sensu życia. Jedno wydarzenie tak podziałało na tę nastolatkę. Po zjedzeniu posiłku poszła na górę, myślała o wojnie dobra ze złem.
„A co jeżeli chciałabym być zła? Może i było by mi dobrze? Jeremy ma rację. Ja zostane śmierciożercą. NIE! Co ja plote? Moje serce jest dobre, i ja też taka jestem. Przypominały jej się słowa Dumbeldora „ Nie rzecz w tym, jaki jesteś, lecz jaki nie jesteś””- Hermiona była wściekła, nie wiedziała, na co. Czuła się zła na Harry’ego, za to, że musi zabić Voldemorta.
Była wściekła, i chciała… zabić wybrańca.
Jednak do pokoju wszedł rudowłosy przystojny chłopak. Cała złość wyparowała. Fred chwycił ją za ręke i pociągnął za sobą. Wyszli z Nory i poszli się przejść, śmiali się rozmawiali. Hermiona ukrywała prawdę o Jeremy’m. Wiedziała, że Fred byłby w stanie zabić Puchona. Stali na ziemi wokoło były drzewa. Ich ciała były blisko siebie, milimetry dzieliły ich od siebie. W pewnej chwili zaczął padać deszcz. Wszystko było mokre, Fred chwycił Gryfonkę w pasie i zaczął biec. W jednej chwili oboje leżeli w błocie, cali ubrudzeni. Hermiona śmiała się w niebo głosy.
-Co cie tak śmieszy?- zapytał, rozbawiony Rudzielec.
-Nie nic… Panie Brudasie- zaczeła uciekać, wywróciła się. Zaczeli rzucać w siebie błotem. Była szczęśliwa. Po chwili już leżeli na ziemi.
-Moja brązowooka- wyszeptał jej do ucha Fred.
Na te słowa Hermiona poczuła ból, posmutniała przypomniał się jej Jeremy. Nie chciała go znać, miała ochotę wymazać go z pamięci. Jednak nie wiedziała, że ta postać odegra wielką role w jej życiu.


Przepraszam, rozdział bardzo krótki ;c Jeżeli chcecie być informowani o rozdziałach, lub chcecie mnie informować to jest moje gg.: 35027656
Polecam wam blogi, które są w obserwowanych. :* Dziękuje za przeczytanie, liczę że zostawicie komentarz. /Hedwiga

7 komentarzy:

  1. No wiesz co.. ;c Jak już polubię Jeremy'ego to robisz go złym.. No ale cóż ja gustuje w niegrzecznych chłopakach ;* Haha.xD Mój mąż jest tego przykładem.
    Daruje Ci więc życie i Cię nie zabije za ten rozdział tylko dlatego , że Fred jest taki słitt <3
    Czekam na kolejny!! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię Jeremy'ego i nic tego nie zmieni! -,-
    Idiota i tyle. ;//

    Ale rozdział jak zwykle super ! <3
    Po za tym jest Fred. I jest wolny! Nie jest z Bonnie! Fuck yeeah ! :D
    Weny życzę! ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Błagam tylko szybko napisz następny rozdział od VII rozdziału wchodziłam codziennie , bo chciałam wiedzieć czy już jest nowy rozdział .

    OdpowiedzUsuń
  4. Rewelacyjny ! Masz talent i czekam z niecierpliwością - mam nadzieję, że teraz Fred i Hermiona będą razem !

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyobraźnię to ty masz dziewczyno. Czekam na rozdziały 18+

    OdpowiedzUsuń