Hermiona leżała zaspana na torsie Jeremy’ego. Myślała o
wczorajszym wieczorze, była szczęśliwa. Pocałowała chłopaka i usiadła na łóżku,
Jeremy obudził się i pocałował dziewczyne w usta.
-Jak się spało myszko?-zapytał,z uśmiechem na twarzy.
-Jeju… nie pamiętam, kiedy tak dobrze spałam. Nawet nie
wiesz, jaki twój brzuch jest wygodny-puściła oczko do swojego chłopaka.
Wstała i poszła do łazienki, weszła pod przysznic. Ciało
namydliła żelem, pięknie pachniał, jak maliny i mięta, stała kilka dobrych
minut i pozwoliła wodzie spływać po jej ciele.
Wychodząc spod przysznica założyła lekką koronkową bielizne,
ubrała szlafrok chłopaka i poszła do niego do pokoju. Jeremy stał zamurowany,
piękno Gryfonki go onieśmielało.
Podszedł do niej, mocno przysunął do siebie i pocałował
namiętnie w usta.
-Jak ty jesteś piękna, a masz coś pod tym szlafroczkiem?-
rozwiązał, go i zobaczył, śliczną kremową bielizne. Przytulił ją mocniej i
zaczeli się namiętnie całować. Hermiona odsunęła się.
-Cholera, miałam być już w Norze. Molly i Artur mnie zabiją-
szybko, zaczęła się ubierać, chłopak pożyczył jej swoją luźną koszulke i jakieś
dresy.
-Kocham cie mała, pamiętaj o mnie. I wiesz, ufam Ci. Tylko
temu Rudzielcowi nie- pocałował ją i mocniej przytulił. Hermiona znikła, już po
chwili stała w norze. Szybko pobiegła na góre i wchodząc do pokoju zobaczyła,
słodko śpiącą Ginny. Hermiona była
głodna, zostawiła swoje rzeczy i zeszła na dół, w kuchni siedział Fred, George
i Ron. Molly krzątała się po kuchni.
-Oooo. Hermiona, ależ ty słodziutko wyglądasz- zaśmiał się
Georg
-Tak wiem…- dziewczyna, odwzajemniła uśmiech. Popatrzyła
troche krzywo na Freda.
-Mamo, wieczorem nie będzie mnie na kolacji. Jade się
spotkać z Bonnie. Nie czekajcie na mnie, wróce późno, albo rano- uśmiechnął
się, i wyszedł.
-Fred poczekaj!-matka się uśmiechnęła-pamiętaj, ja nie chce
być jeszcze babcią- uśmiechnęła się szyderczo. Wszyscy zaczeli się śmiać.
–Mamo, nieee. Mnie to nie bawi- wyszedł oburzony. Hermiona siedziała i jadła
śniadanie. Georg zapytał się jej czy pójdą na spacer, dziewczyna się zgodziła.
Nie miała nic lepszego do roboty, Zbliżała się pora obiadu. Hermiona cały czas
siedziała w swoim pokoju, nudziło jej się. Czytała jakieś mugolskie
opowiadanie. Nie wiedziała, co ma z sobą zrobić. Wstała i poszła do łazienki,
było bardzo ciepło, dla ochłody wzięła letni prysznic. Włosy upieła w luźnego
koka, na ciało założyła różową luźną koszule, spodenki do ,których wsadziła
bluzkę, i swoje ulubione trampki. Oczy lekko musnęła tuszem. Usiadła na
parapecie, była szczęśliwa. Jednak teraz myślała o Fredzie.
Wstała i wyszła, poszła do pokoju bliźniaków. Weszła i
usiadła na łóżku.
Z łazienki w samym ręczniku wyszedł Fred. Hermiona
skamieniała.
-Co ty chcesz?- zapytał, z grymasem- Czekaj przebiore się i
możemy porozmawiać.
-Ja… no. Idź się ubierz-Hermiona siedziała zawstydzona. Nie
wiedziała czy wyjść, czy może siedzieć i czekać. Wstała i podeszła do okna.
Fred wyszedł i zaczeli rozmawiać.
-Co chcesz?- powiedział, od niechcenia.
-Ja… chciałam przeprosić,że tak naskoczyłam na ciebie. Nie
wiem, co mi się stało-wydukała speszona.
-Dobrze, czyli wszystko po swojemu? O tym, co było w
bibliotece zapominamy?-zapytał z nadzieją.
-A chcesz?- uśmiechnęła, się kokietersko chłopak zaczął się
zbliżać do niej, lekko pochylił głowę do pocałunku.
-To zależy od ciebie-już miał ją pocałować, gdy ona się
odezwała.
-Nie gadaj, tylko mnie pocałuj idioto- ich usta złączyły się
w namiętnym pocałunku, Hermiona była szczęśliwa. Całowali się namiętniej, ich
oddechy przyśpieszyły, chłopak podniósł ją, ona oplotła nogi na wysokości pasa.
Fred odstawił ją. Cmoknął w policzek i wyszedł. Hermiona nie wiedziała, co się
stało. Stała i patrzyła się w drzwi. Po chwili do pokoju wszedł George.
-Mionka? Czy wy się całowaliście?- zapytał, uśmiechnięty
-Niee?- kłamała, przyjaciel by się z niej śmiał.
-Dobra, królewno. Idziemy na ten spacer?- zapytał się, na co
ona się tylko uśmiechnęła i chwyciła go za ręke. Szli przez lasek, śmiali się,
wygłupiali. Dziewczyna, czuła się dobrze w towarzystwie Georga. Nie wiedziała,
czemu ale oni byli sobą, i zawsze jakoś się dogadywali.
-Wiesz, nie układa mi się z Caroline- odrzekł smutny.
-Dlaczego?- nie wiedziała, co powiedzieć. Wiedziała, że
zależy mu na Caroline.
-Wiesz ona chce wyjechać do Beabatoux, a ja nie chce żeby
mnie zostawiała. Kłócimy się o to, prawie zawsze. Oczywiście kocham ją, nie
trwa ten związek tak długo, ale jednak zależy mi na niej. Bonnie też, chce
wyjechać. Nie mogę jeszcze mówić Fredowi, nie mów mu tego. Proszę cię-
uśmiechnął się z nadzieją.
-Dobrze nie powiem, Georg przykro mi, naprawdę-podeszła do
niego i przytuliła.
-Dziękuje-pocałował ją w policzek.
-Dalej szli i trochę się śmiali, rozmawiali i Hermiona
poczuła się dziwnie, poczuła ukłucie w sercu. Nie wiedziała, co się dzieje.
Ziemia zaczeła się usuwać, dziewczyna nic nie widziała, prócz mgły, zaczęło być
ciemno, poczuła mrowienie w nogach, było zimno. Po ciele przeszył ją ogromny
ból. Pomyślała o rodzicach, i Ginny, Harry’m, Ronie. To nic nie dawało,
pomyślała o Fredzie, ból ustąpił. Postać w kapturze, znikła. Obok jej ciała,
leżał spetryfikowany Geroge. Hermiona rzuciła się do ciała przyjaciela, wołała
o pomoc. W pewnej chwili wyłoniło się kilka osób w czarnych szatach. Dziewczyna
przerażona teleportowała się do Nory. Nikt ich nie zauważał, Hermiona zaczeła
krzyczeć.
-Boże, co się stało!?-krzykneła Molly. Wszyscy do nich
podbiegli
-My… szliśmy…oni nas napadli. ŚMIERCIOŻERCY-Hermiona
krzyczała, łzy ciekły z jej policzków. -Ja nie wiem, co mam robić. George nie…
oni rzucili na mnie Cruciatus. Ja bym go uratowała. Ja nie chce, on nie może
umrzeć- Gryfonka, płakała.
-Kochanie, on żyje. On został tylko spetryfikowany. Będzie
dobrze. Zaraz zjawią się aurorzy-Molly przytuliła dziewczyne, i kazała iść
Ginny z nią do pokoju.
-Na…naapisz do Jeremy’ego-wydukała.
* * *
Leżała na łóżku, nie wiedziała, co może zrobić, czekała na
swojego chłopaka.
Cała się trzęsła, Ginny nigdy nie widziała jej takiej. „Co
ona czuje do Georga, że się tak tym przejęła?” Mineło kilka godzin. Jeremy
zjawił się w pokoju, podbiegł do łóżka Hermiony, pocałował ją.
-Kochanie, jestem tu. Nie pozwole cie skrzywdzić nikomu-
wyszeptał, do jej ucha. Gryfonka uspokoiła się. Do pokoju wtargnął Fred.
-Gdzie jest Mionka?-zamarł, gdy zobaczył Puchona obok łóżka,
dziewczyny.-Co ty tu robisz?
Ona ciebie nie potrzebuje. Odsuń się- Fred krzyczał.
-Fred, uspokój się. Hermiona poprosiła, by był przy niej-
skrzywiła się Ginn.
-Jak to? Co? Przecież ona…- umilkł i popatrzył na Hermione
leżącą na łóżku.
-Uspokój się Rudzielcu- a teraz wyjdźcie. Ja się nią zajme.
Gryfoni zmierzyli go i wyszli.
-Ginn, co to było?- zapytał,- Nie wiem…-on wyrzucił mnie z
mojego pokoju.
Hermiona leżała na łóżku, Jeremy siedział przy niej. Całował
ją w czoło, co chwila.
Mineło już kilka godzin. Fred przyszedł, do pokoju z zupą i
herbatą.
Jeremy go zmierzył i chciał już mu dopiec, ale ugryzł się w
język.
-Co? Podoba ci się moja dziewczyna? Nie zbliżaj się do niej-
wstał, i napiął mięśnie.
-CO?! Czy ty mi grozisz?- Fred był wściekły, wyprostował
się, i podszedł do chłopaka blisko.
-Nie. Tylko kulturalnie radze, uważaj bo spotka cie los
gorszy od twojego klona- chłopak nie był dłużny już miał wymierzyć cios, gdy
Hermiona usiadła.
-Co wy wyprawiacie?- Gryfonka nie miała siły mówić.
-My nic? Rozmawiamy. Prawda Fredzik- Puchon uśmiechnął się
szyderczo.
-Jeremy, chodź tu- dziewczyna wydukała, ledwo kilka wyrazów.
-Już kochanie. Podszedł do Hermiony i ją czule pocałował-
Fred widząc to chciał podejść i dać mu w twarz. Jednak wstał i wyszedł. Nie
chciał robić afery.
Jeremy po wyjściu Freda położył się obok Gryfonki i ją
przytulił. Zaczeli się całować.
-Idź już. Zobaczymy się za kilka dni, napisz do mnie-
pocałowała go namiętnie.
Chłopak odwzajemnił gest i zniknał. Hermiona leżała w łóżku.
Mineło kilkanaście minut, gdy do okna
podleciała mała sówka. Gryfonka się uśmiechnęła.
„Kochanie
Możemy już się spotkać?
Nie, no dobra żartuje. Widzimy się pojutrze.
Kocham cie twój Jer.”
Hermiona uśmiechnęła się w duchu.”Ależ on jest kochany”-
pomyślała. Spojrzała na karteczke i zarumieniła się. Po chwili położyła się
spać. Mineło kilka minut była już w objęciach Morfeusza. Śnił jej się jak
zawsze Rudzielec.
Siedziała przed kominkiem na bujanym fotelu.
Czytała, jakąś starą grubą książke.
-Hermiono, kochanie. Zachwile przyjdą Ginny i Harry, razem z James’em i Albusem- mężczyzna
podszedł do niej, nie wyglądał jak młodzieniec.Raczej jak ktoś w wieku 30 lat.
-Dobrze Freddie, zawołaj Rose. Powiedz, że przyjadą kuzyni. Możliwe, że
wpadnie jeszcze George- Kobieta wstała i pocałowała męża. Mała rudowłosa
zbiegła ze schodów i rzuciła się Rudzielca.- Taaaatoooo! Postaw mnie-
krzyczała, śmiejąc się.
Już malutka. Do domu zadzwonił dzwonek. Przed drzwiami stała, piękna
rudowłosa kobieta, obok stał mężczyzna w okrągłych okulara. Do domu wbiegło
dwóch chłopców.
Dzieci pobiegły na góre. Dorośli siedzieli i pili kremowe piwo. Śmiali
się, do łez. Nagle w pokoju pojawił się, identyczny mężczyzna, wraz z śliczną
murzynką i dwójką dzieci.
-George- krzyknęli wszyscy.- Ooo i Angelina- zaczęto się witać.
Po chwili wszyscy już siedzieli na kanapach. Jeden mężczyzna wstał i
poprosił o uwage.
-Kochani chciałem ogłosić, że będziemy mieli w rodzinie kolejnego
młodego Weasley’a.
Wszyscy klaskali, a Hermiona dostawała gratulację i buziaki.
-No może młodego dowcipnisia nazwiesz Georg? Tak po najprzystojniejszym
Weasley’u?- Mężczyzna uśmiechnął się łobuzersko.
-Kochani to my też chcieliśmy coś powiedzieć. Bo Ginny, no ten wiecie.
Jest w ciąży. -
Hermiona wraz z Ginn zaczeły płakać.
* * *
Szatynka obudziła się z uśmiechem na twarzy, nie wiedzieć,
czemu ale lubiła te sny.
Czuła się w nich, tak bardzo magicznie. Nie mogła tego
pojąć, w rzeczywistości Fred tak bardzo ją denerwował. Kochała go jak brata.
Nie było to do końca prawdą. To uczucie, które w niej było… nazywało się
miłością. Ukrywała je w sobie, a ono jak magiczny płomień tlił się w jej sercu.
Z każdą chwilą spędzaną z przyjacielem, dodawała płomykowi tlenu, a on z każdą
sekundą tlił się coraz bardziej. W końcu po kilku dniach wakacji, zaczeli
spędzać z sobą więcej czasu. Hermiona nie spotykała się tak często z Jeremy’m.
Fred nie wiedząc, czemu zerwał z Bonnie. Gryfonka cieszyła się z tego. Dziś był
piątek, była umówiona ze swoim chłopakiem. Dziewczyna wstała z łóżka, gdy
obudziło ją pukanie do okna. Była to mała sówka, Jeremy napisał do niej liścik.
Czy potwierdza spotkanie. Dziewczyna szybko odpisała i poszła do łazienki. Do wanny nalała dużo wody, dodała olejku o
zapachu kwiatów.
Rozebrała piżamę, zanużyła się po uszy w pachnącej wodzie.
Siedziała ponad 20 minut. Co chwila nurkowała, nie wiedziała czemu. Lubiła być
pod wodą, niesłyszeć nic prócz bicia jej serca. Wyszła z wanny, ubrała się w
szlafrok. Podeszła do szafy i wyjęła sobie ciuchy. Stwierdziła, że ubierze
czarne krótkie spodenki z wysokim stanem, białą bokserkę i na to ubierze luźną
dżinsową koszule. Oczy pomalowała lekko eyeliner’em i tuszem. Na policzki i pod
piękne brązowe oczy dała troche pudru. Włosy spieła w luźnego koka.
Wyszła z łazienki i popędziła na śniadanie. Przyjaciele
oniemieli na jej widok.
-Hermiono- ślicznie dziś wyglądasz. Uśmiechnął się George.
„Co on wyprawia? Wie, że ja ją kocham”- myślał Fred.
Dziewczyna usiadła obok Georga, chłopak ją lekko przytulił.
Wszyscy patrzyli ze zdziwieniem.- Nie, kochani my się przyjaźnimy-
wypowiedzieli się oboje.
Fred siedział i jadł, tosty i jajecznice. Hermiona całe
śniadanie wygłupiała się z Georgem.
-Młoda, idziemy się przejść?-zapytał z kokieterskim
uśmiechem.
-Ammmm. No mogę, ale wiesz poźniej jade do
Jeremy’ego-uśmiechneła się
Fred słysząc to zdanie, nie wytrzymał. Wstał i wyszedł.
Trzasnął drzwiami i pobiegł do ogrodu. – A temu co?-zapytała ze zdziwieniem
Gryfonka.
Wszyscy wzruszyli ramionami.
Spacer z przyjacielem jak zawsze był cudowny. Siedzieli nad jeziorem, i
rozmawiali. Nagle zapadła cisza.
-Dziękuje Ci- uśmiechnęła się
do niego. – Za, co?-zapytał ze zdziwieniem.
-Za to, że jesteś- Hermiona
pocałowała go w policzek. Wszystkiemu przyglądał się Fred.
Jego serce pękało na części.
Nie wiedział, co ma myśleć. Wrócił do Nory, i rzucił się na łóżko. Hermiona,
wróciła ze spaceru i poszła się lekko odświeżyć. Teleportowała, się do domu
Jeremy’ego, już miała pukać do jego drzwi, gdy jakaś murzynka otworzyła drzwi.
-Bonnie? Co ty tu robisz? Myślałam,
że spotykasz się dziś z Fredem- zadziwiona, zapytała.
-Nie, odwołałam spotkanie.
Wpadłam tylko na chwile do Jeremy’ego.-To pa-cmonkeła go w policzek i odeszła.
-Kotku, co to było? Kim wy
jesteście dla siebie?- Hermiona była bardzo zazdrosna.
-Nic, ja i Bonnie się tylko
przyjaźnimy. Nic więcej, mój mały zazdrośniku. Ja ci nie zabraniam, się
przyjaźnić z tym Rudzielcem- chłopak wykrzywił się i pocałował dziewczyne.
-Dobrze, ale nie mów tak o
nim. To jest mój przyjaciel. Ja nie mówie tak o Bennet- zmierzyła go, i odsunęła
się o metr.
-Kochanie, ale z ciebie
zazdrośnik. Ja widze jak ON się na ciebie patrzy. I to nie jest łatwe, gdy wiem
że mieszkacie przez całe wakacje razem. Mi zabraniasz się zadawać z Bonnie?
-był na nią zły.
-Dobrze widze, że mi nie
ufasz. Wracam do TEGO Rudzielca- Hermiona już miała się teleportować. Chłopak
podszedł, do niej i ją pocałował.
-Nie Jer. Nie chce mi się
dziś z tobą gadać przepraszam- pocałowała, go i zniknęła.
* * *
Hermiona, wróciła do domu. Położyła się na łóżku, i już
miała zasypiać, gdy do pokoju wszedł Fred. Podszedł do dziewczyny i ją
przytulił.
-Mionko, nie przejmuj się nim. On nie jest tego wart-
pocałował ją w czoło.
-Dziękuje, wiesz nie mów tak o nim- uśmiechnęła się. –Przepraszam,
ale nie lubie jak się obrażacie-dodała.
-Hermiono, co się stało. Miałaś z nim spędzić wieczór-
uśmiechnął się.
-Wiesz, pokłóciliśmy się. Bo wychodząc od niego, była u
niego dziewczyna. I … nie chce mi się rozmawiać o tym. Możesz już sobie iść?- uśmiechnęła
się sztucznie.
-Nie, nigdzie nie pójde. Idziemy razem się przejść-
pociągnął ją za ręke. Dziewczyna nie chciała wstać. Chłopak wziął, ją na ręce i
zbiegł po schodach. Wybiegł, na podwórko, i przewrócili się na trawę. Śmiali
się i wygłupiali. Hermiona była szczęśliwa, nie pamiętała, kiedy tak świetnie
się bawiła. Jeremy był bardzo romantyczny, ale nie potrafił się wygłupiać.
Leżeli na trawie, chłopak objął ją ramieniem. Nagle w
ogrodzie zjawił się wysoki brunet.
-A tak to jesteś zła? Od razu lecisz w ramiona tego
FRAJERA?- Jeremy nie ukrywał złości.
-Nie mów tak o nim- wykrzyczała.
-Wynoś się stąd. Nikt cię tu nie prosił- Fred napiął
mięśnie. I już miał wymierzyć cios w twarz. Jeremy złapał go za rękę i wykręcił
ją.
-Nie ładnie to tak, bić ukochanego przyjaciółki. Odrzucił
Freda i zniknął.
-Hermiono? Nie widzisz, jaki on jest?- Rudzielec, był
wściekły.
-On jest tylko zazdrosny. Nie bądź zły. On się tylko taki
wydaje- Hermiona uśmiechnęła się i chciała iść do Jeremy’ego. Jednak ktoś
złapał ją za ręke.
-Wydaje ci się. On nie jest taki jak myślisz Hermiono-
przytulił ją. Ona tylko odskoczyła.
-Nie znasz, nie oceniaj!-wykrzykneła i pobiegła do pokoju.
Ginny przytulała się z Harry’m na łóżku. Wybraniec widząc
twarz przyjaciółki, wstał i wyszedł z pokoju.
Hermiona usiadła na łóżku i zaczeła zwierzać się
przyjaciółce.
Mineła już godzina 3 w nocy. Dziewczyny nie miały powodu do
śmiechu. Rozmawiały o Fredzie, Jeremy’m i Hermionie.
-Nie myślisz,że on jest nie halo?-zapytała Ruda.
-Nie. On mnie kocha, ja też jestem szczęśliwa z nim. Wiesz
Ginn, ide spać. Dobranoc- Hermiona była wściekła, poszła do łazienki i umyła
się. Po chwili już spała w łóżku.
Jeremy, leżał w swoim pokoju, na wielkim wodnym łóżku. Myślał,
jak pozbyć się Rudzielca.
Fred natomiast, chciał wstać i pójść do Hermiony, wyznać jej
co czuje. Bał się tylko jej reakcji. Chłopak, leżał w łóżku. George słodko
spał. Rudzielec zszedł do kuchni by zrobić sobie, coś do jedzenia. Chłopak,
usiadł przy sole, i zjadł dwa tosty. Chłopak miał już wstawać, gdy do
pomieszczenia weszła śliczna szatynka. Była ubrana w różową bokserkę i krótkie
spodenki. Włosy miała, delikatnie spięte. Na widok chłopaka jej oczy uśmiechnęły
się.
-Co ty tu robisz? Widzę, że nie tylko ja
zgłodniałam-uśmiechneła się czule.
-Tak, chcesz tosta?-uśmiechnął się.
-Pewnie, ja zrobie coś chłodnego do picia. Co ty na to?-
wstała i zaczeła robić lemoniade.
Usiedli i jedli tosty, popijali je lemoniadą. Chłopak nie
wiedział, co to jest.
Rozmawiali prawie do rana. Hermiona czuła, że coś między nimi
zaiskrzyło. Nigdy nie czuła się tak swobodnie przy jakimś chłopaku. Chyba, że
przy Harry’m, Ronie lub Georgu. Przy Fredzie, zawszę się spinała.
-Myślisz, że sny się spełniają?-zapytała, z jakby nutką
nadziei w głosie.
-Tak. Chciałbym, żeby moje się spełniły- chłopak wstał i
podszedł do dziewczyny.
-Zrób coś by się spełniły- dziewczyna, podeszła i
przytuliła, go.
On chciał, już ją pocałować.- Fred, ja mam chłopaka a ty
dziewczyne. Nie mogę tak. Przepraszam- dziewczyna odeszła, zostawiła chłopaka
stojącego, ze smutną miną.
Było jej przykro. Wróciła, do swojego pokoju. Nie wiedziała,
co ma zrobić. Zaczeła się zakochiwać w nim. „Ja przecież, kocham Jeremy’ego”-
pomyślała.
Po kilku minutach wiercenia, na łóżku, oddała się w ręce
Morfeusza.
Mam nadzieje że się spodoba. ;* Wierzę, że zostawicie komentarz. ;)
Jest to jeden z dłuższych rozdziałow.-Hedwiga
Hej i czołem! Twoja nowa czytelniczka! :D
OdpowiedzUsuńSądząc po imieniu i nazwisku niektórych bohaterów, wywnioskowałam, że lubisz Pamiętniki Wampirów? Ja kocham. :>
Rozdział świetny! Połącz wreszcie Freda i Hermionę!!! Prooooszę!
Życzę dużo weny. :>
Już nie wiem co mam myśleć..-.-
OdpowiedzUsuńPoniekąd lubię Freda.. ale Jeremy też pokazał pozytywne cechy w tym rozdziale.. wrr. ;D
Nie chciałabym być na miejscu Miony.
Co to rozdziału jak zawsze brak mi słów. Po rpostu jest wspaniały i bez żadnych ale i serio.. bo taki jest i już! ;*
Czekam na kolejny i życzę dużo weny! ;3
Niech Miona i Fred już będą razem !! Ten Jeremy w ogóle nie jest tu potrzebny ! XD
OdpowiedzUsuńOhoho kolejna fanka TVD ;3 Jak miło ^^
OdpowiedzUsuńNo mi się strasznie podoba ten rozdział, ale również czekam na połączenie Freda i Mionki ;3 / Justyś ♥
ale mieszasz moja droga ;d tak czy inaczej czekam az Fred bedzie z Miona ;) zycze weny! :*
OdpowiedzUsuńSwietny zreszta jak zawsze prosze o nexta kochana <3<3
OdpowiedzUsuńPiękny jak zawsze. <3
OdpowiedzUsuńA Miona i Fred się pocałowali, a Miona i Fred się pocałowali! Jaram się tym jak głupia. *__*
Życzę Ci weny kochana i pisz dalej. Zawsze takie dłuuugie. ;**
Pozdrawiam, Dominika <3
Bardzo się podoba !! :) Dodawaj jak najszybciej kolejny i jakbyś mogła mnie powiadomić to byłabym wdzięczna ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ; *
http://destroyerofevil-elitamagow.blogspot.com/
Miałam cię informować, więc drugi rozdział na blogu : http://dra-story.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń