Przepraszam, że tak długo. Jednak zostałam pozbawiona
komputera ;c Zapraszam was do czytania tego bloga:Klik Licze na was.
Ten rozdział dedykuje Natalii (Astorii) To ona mnie zachęca do pisania. I podziękujcie jej za ten rozdział. :*/Hedwiga
Ten rozdział dedykuje Natalii (Astorii) To ona mnie zachęca do pisania. I podziękujcie jej za ten rozdział. :*/Hedwiga
___________________________________________________________________________
Hermione obudziła burza, niebo było całe czarne, co kilka
minut było jasno. Dziewczyna leżała w łóżku, patrzyła się w okno. Było jej
bardzo smutno. Nie wiedząc, czemu, kilka godzin wcześniej była bardzo
szczęśliwa. Co kilka chwil się uśmiechała i patrzyła w oczy przystojnego
Rudzielca. Teraz chciała zniknąć, rozpłynąć się. W domu wszyscy spali, tylko
jeden chłopak leżał w łóżku i myślał. Obiektem jego rozmyślań była piękna
szatynka.
Oboje leżeli na łóżkach, rozmyślali o sobie. Byli
nieszczęśliwi, każdy wierzył w to, że ta dwójka będzie nową parą w szkole.
Hermiona leżała w pokoju Ginny, natomiast Fred leżał w swojej sypialni, którą
dzielił wraz z bratem bliźniakiem. Rudowłosa obudziła się, co chwila wierciła
się z boku na bok.
-Herma, jutro idziemy na zakupy. Tak, jaka ja jestem
genialna-dziewczyna, zaśmiała się i zerwała z łóżka. Pobiegła do łazienki
siedziała tam już godzine.
„Jak ona tak może? Ja nie rozumiem, nagle sobie coś wymyśli
i ma być dobrze.”- Szatynka była zła. Jutro nie dałaby rady. Miała jechać na
obiad do rodziców. Ginny wyszła z łazienki i usiadła na łóżku jej
przyjaciółki.Ubrana była w śliczną miętową koszulkę, i szare krótkie spodenki.
Jej włosy były lekko pofalowane, grzywka delikatnie odstawała od reszty włosów.
-Ginn, ja nie mogę jutro jechać. Nie dam rady jade z
Jeremy’m na obiad do rodziców.
Chcą go lepiej poznać, i wiesz ja też za nimi tęsknie już-
Hermiona lekko się uśmiechnęła.
-Dobrze, kochanie nie ma sprawy. Ja jutro spotkam się z
Harry’m, CI MUGOLE jadą na jakieś wakacje, Harry oczywiście zostaje. Spotkamy
się u niego- Ruda postawiła nacisk na kilka wyrazów.
-Ginny, moi rodzice to TEŻ MUGOLE- Rudej uśmiech zszedł z
twarzy.
-Jeju, przepraszam Mionka, nie chciałam. Twoi rodzice są
super jak na mugoli. Naprawde, są fajniejsi niż nie jedni czarodzieje-
dziewczyna, podskoczyła do przyjaciółki i ją mocno przytuliła. Hermiona wstała
i poszła do łazienki, jak zawsze ciało namydliła żelem o zapachu fiołków. Stała,
a woda ciekła po jej szczupłym ciele. Ciało Gryfonki nabrało delikatnych kształtów.
Zauważyła, że o wiele więcej chłopców było dla niej miłych. Sama nie rozumiała,
dalej była tą samą Hermioną. Po kilkunastu minutach prysznica, wyszła. Ciało
wytarła miękkim ręcznikiem. Włosy spieła w luźnego koka, zarzuciła na siebie
delikatną koralową bluzkę i czarne dresy. Uwielbiała chodzić w tych ciuchach,
czuła się wtedy jak w domu. Bardzo tęskniła za swoim lekko fioletowym pokojem.
Wiedziała, że nie jedna nastolatka pozazdrościłaby jej takiego pokoju. W jej
wspomnieniach sypialnia była delikatnie fioletowa, łóżko było koloru ciemnego
drewna, na którym było pełno małych miękkich poduszeczek. Na ścianach
porozwieszane były różne obrazy, zdjęcia, plakaty. Tęskniła za swoim przytulnym
azylem. Wyobrażała sobie jak w nim teraz pachnie. Po chwili otrząsnęła się i
poszła do kuchni. Schodząc wpadła na Georga.
-Mała? Chodźmy dziś na spacer. Wiesz, świetnie mi się z tobą
gada. Widze, że nie masz humoru na nic,
więc postaram się coś na to zaradzić- Rudzielec lekko się uśmiechnął.
-Możemy iść, no trafiłeś w sedno- Hermiona posmutniała.
Zeszli na dół i usiedli przy stole, Gryfonka omijała
wzrokiem Freda. Nie miała ochoty z nim rozmawiać.”Jaka ja jestem głupia. Jestem
z Jeremy’m, a ciągle ciągnie mnie do Freda. On jest taki… nie wiem jak to
nazwać”- myślała. Z zamyślenia wyrwał ją głos pani Weasley.
-Hermiono jedz śniadanie. Musisz troche przytyć. Jesteś taka
chudziutka. Twoja mama mówiła, że jutro jedziesz z Jeremy’m do nich na obiad.
Zostajesz na noc?-Molly, jak zawsze była ciekawa wszystkiego.
-Taaak, chyba zostane na noc w domu-dziewczyna czule się
uśmiechnęła.
-A, co, ten Gilbert będzie spał u was?-zapytał wrednie Ron.
-On ma imię Ronald, tak Jeremy zostaje u mnie na noc. Nie
pasuje ci coś?- skrzywiła się i wyszła z kuchni.
-No brawo RONUŚ, jak zawsze kochany i miły- wycedził przez
zęby Fred, chłopak wstał i odszedł od stołu. Ron wstał za nim i podbiegł do
niego.
-Ej, o co ci stary chodzi?- zapytał się zdziwiony.
-Jak zawsze wszystko spieprzysz- chłopak szybko popędził w
strone schodów.
Wbiegł do swojego pokoju i rzucił się na łóżko. Po chwili
wstał i poszedł do łazienki. Popatrzył w lustro, przypatrzył się swoim oczom.
Na nich malował się smutek i rozpacz.
Chłopak odkręcił wodę i wszedł pod prysznic. Myślał cały
czas o pewnej pięknej dziewczynie. Nie mógł powstrzymać swoich myśli. Po jego
ciele spływała gorąca woda, każdy mięsień był podkreślony. Jego brzuch
przyozdabiały wyrobione mięśnie. Większość dziewczyn marzy o takim mężczyźnie.
Wiedział to, jednak ta, którą kochał, nie zwracała na niego uwagi. Chłopak
wyszedł spod prysznica, a w pasie owinął się ręcznikiem.
Na jego łóżku siedziała pewna śliczna dziewczyna. Podeszła
do niego i patrząc mu prosto w oczy zaczeła mówić.
-Freddie, ja tak nie mogę. Jestem z Jeremy’m i jestem bardzo
szczęśliwa. Wiem to co się ostatnio działo było moją winą. Te wszystkie
sytuacje ja prowokowałam. Przepraszam, ale ja tak nie mogę- wybiegła z pokoju.
Rudzielec cały czas stał w jednym miejscu, i patrzył na drzwi. Po chwili
wściekły uderzył pięścią w ścianę. Szybo się ubrał i postanowił spotkać ze
swoją dziewczyną.
* * *
Hermiona siedziała na łóżku, myślała cały czas o jednej
osobie. O tym chłopaku, któremu przed chwilą złamała serce. Do pokoju wtargnął
George, chwycił dziewczyne za ręke i pociągnął za sobą.
-Miona idziemy na spacer. Bez dyskusji- uśmiechnął się
szyderczo.
Dziewczyna nawet nie stawiała oporu. Poszła za śladami
chłopaka. Siedzieli nad jeziorem, rozmawiali śmiali się i wygłupiali.
-Herma, mogę zadać ci pytanie?- zagadnął speszony.
-No wal, obiecuje odpowiem szczerze-uśmiechneła się.
-Kochasz Jeremy’ego?- zapytał, a uśmiech spełzł mu z twarzy.
-Ja… nie wiem. Czuje coś do niego, ale…- nie dokończyła
zdania.- Czujesz też coś do Freda?- chłopak wiedział, co jest powodem smutku
Hermiony.
-Jakbyś czytał mi w myślach- uśmiechnęła się lekko.
Siedzieli w ciszy. Jednak po kilkunastu minutach już się
świetnie bawili. Obiecali sobie, że to, co się dzieje na spacerach zostaje na
spacerach. Wrócili do domu, i Hermiona postanowiła wybrać się na Pokątną.
Ubrała rurki i wyszła z pokoju. Już miała wchodzić do kominka, gdy rozbłysły
zielone płomienie. Wyszedł z nich wściekły Fred.
-Co się stało?-zapytała oniemiała Hermiona.
-Zerwałem z Bonnie, to się stało- rozzłoszczony pobiegł na
góre.
Hermiona zdezorientowana udała się na Pokątną. Szła ulicą i
zauważyła całująca się pare.
„Jak słodko”- pomyślała, myśląc o swoim chłopaku. Widziała
ciemno włosą dziewczyne i wysokiego chłopaka. Stał on do niej plecami. Patrzyła
się i już miała odchodzić, gdy zobaczyła twarz wysokiego mężczyzny. Jej serce
zamarło. Nie wiedziała co ma z sobą począć, stała zamurowana. Do jej oczu
napłynęły łzy, szybko spadły na jej pierś, całe policzki były mokre. Nagle
zobaczyła oczy chłopaka, podbiegł do niej.
-Hermiono ja… przepraszam cie. Nie chciałem nic takiego. Ja
tylko ciebie kocham. Naprawde, Bonnie dla mnie nic nie znaczy- wysapał.
-Co? Kochasz mnie? Hahahahaha, dobre sobie. Gdybyś mnie
kochał, nie całowałbyś się z tą… wywłoką. Fred ją rzucił, a ty już ją
pocieszasz. Zapomnij o mnie- wycedziła i zalana łzami pobiegła.
-Czekaj! Kto był przy tobie po zajściu w lesie? Gdy napadli
was śmierciożercy?- zapytał ze smutkiem w oczach.
-CO? Nie mówiłam nikomu, że to było w lesie. Miałeś z tym
coś wspólnego?- krzyczała
-Jaaa, nie wiem. Domyślam się- speszył się.
-Ty tam byłeś? To ty spetryfikowałeś Georga?- krzyczała
coraz głośniej.
-Ja? Myślałem, że to ten drugi. Nie chciałem…- spuścił
głowe.
-Jak mogłeś! Ufałam ci. Wynoś się z mojego życia- wzięła
jego ręke i zobaczyła na przed ramieniu mroczny znak. Poczuła ukłucie w sercu i
szybko się teleportowała.
Wbiegła do pokoju i rzuciła się na łóżko.
„Jak on mógł, on jest ŚMIERCIOŻERCĄ.”- jej myśli krzyczały.
Do pokoju weszła Ginny, podbiegła do przyjaciółki i
przytuliła ją.
-Co się stało?- wyszeptała Ruda.
-Jeremy, on całował się z Bonnie, i on spetryfikował wtedy
Georga. On myślał, że to Fred. On był wtedy, gdy rzucali na mnie Cruciatus, i
on nic z tym nie zrobił. On… ja się w nim zakochałam- Ginny patrzyła na nią,
jej oczy zmieniły wyraz. Na jej twarzy malowała się wściekłość.
-Ja… zabije go. Zdrajca, od początku go nie lubiłam-
wykrzyczała, wzięła różdżkę w dłoń i wybiegła.
Hermiona leżała na łóżku, cały czas płakała. Nie myślała, że
przez kogoś będzie tak cierpieć.
„Jak, ja mogę być taka głupia? On mógł go zabić!”- czarne
myśli nie mogły przestać napływać do jej głowy. Po kilku godzinach, płaczu
Hermiona zasneła. Miała całą noc koszmary, śnił jej się Puchon, i George. Przyśniło
jej się zdarzenie z lasu.
Stała sparaliżowana,
mężczyzna nie miał maski.
Jego oczy były pełne
złości, przypomniała sobie jak patrzyły na nią z miłością.
Teraz były puste,
pełne nienawiści i żądzy, i nagle mężczyzna podniósł różdżkę w stronę Rudzielca
i wykrzyczał „Avada Kedavra”. George osunął się na ziemie. Po jego policzku
pociekła łza, nie oddychał. Jego klatka piersiowa opadła, uśmiech znikł, a całe
ciało było zimne i sztywne. Hermiona wołała i krzyczała.
-Uważaj, zaraz zrobie
to samo z tobą, jeżeli się do mnie nie przyłączysz. Brązowooka- wykrzyczał z
pogardą i splunął w ich stronę.
-Nigdy, Harry pokona
go. Jesteś słaby Jeremy. Twoje serce jest wypełnione dobrocią. Jednak jesteś za
słaby- mówiła przez łzy.
-Ty wredna szlamo.
Avada Kedawra- wykrzyczał.
Hermiona obudziła się cała spocona i zimna. Już nie spała
tej nocy.
* * *
Mineło kilka dni, dziewczyna nie mogła się pogodzić z myślą
o śmierci Georga, cały czas pocieszała się, że był to tylko sen. Zeszła na
śniadanie. Ubrana była w czarne rurki, czarną bokserkę i czarny sweter. Nie
miała nastroju by się stroić. Chciała umrzeć, to przez nią mógł zginąć jej przyjaciel.
Katowała się tymi myślami, miała ochote powiesić się. Nawet już chciała
przygotować sznur. Jednak Fred zaprosił ją na wieczorny spacer. Tylko to ją
powstrzymało.Zjadła śniadanie w ciszy, nie miała chęci by być miła. Hermiona
Granger zmieniła się, nie tylko z wyglądu, ale też była ponura i markotna. Nie
widziała sensu życia. Jedno wydarzenie tak podziałało na tę nastolatkę. Po
zjedzeniu posiłku poszła na górę, myślała o wojnie dobra ze złem.
„A co jeżeli chciałabym być zła? Może i było by mi dobrze? Jeremy ma rację. Ja zostane śmierciożercą. NIE! Co ja plote? Moje serce jest dobre, i ja też taka jestem. Przypominały jej się słowa Dumbeldora „ Nie rzecz w tym, jaki jesteś, lecz jaki nie jesteś””- Hermiona była wściekła, nie wiedziała, na co. Czuła się zła na Harry’ego, za to, że musi zabić Voldemorta.
„A co jeżeli chciałabym być zła? Może i było by mi dobrze? Jeremy ma rację. Ja zostane śmierciożercą. NIE! Co ja plote? Moje serce jest dobre, i ja też taka jestem. Przypominały jej się słowa Dumbeldora „ Nie rzecz w tym, jaki jesteś, lecz jaki nie jesteś””- Hermiona była wściekła, nie wiedziała, na co. Czuła się zła na Harry’ego, za to, że musi zabić Voldemorta.
Była wściekła, i chciała… zabić wybrańca.
Jednak do pokoju wszedł rudowłosy przystojny chłopak. Cała
złość wyparowała. Fred chwycił ją za ręke i pociągnął za sobą. Wyszli z Nory i
poszli się przejść, śmiali się rozmawiali. Hermiona ukrywała prawdę o Jeremy’m.
Wiedziała, że Fred byłby w stanie zabić Puchona. Stali na ziemi wokoło były
drzewa. Ich ciała były blisko siebie, milimetry dzieliły ich od siebie. W
pewnej chwili zaczął padać deszcz. Wszystko było mokre, Fred chwycił Gryfonkę w
pasie i zaczął biec. W jednej chwili oboje leżeli w błocie, cali ubrudzeni.
Hermiona śmiała się w niebo głosy.
-Co cie tak śmieszy?- zapytał, rozbawiony Rudzielec.
-Nie nic… Panie Brudasie- zaczeła uciekać, wywróciła się. Zaczeli
rzucać w siebie błotem. Była szczęśliwa. Po chwili już leżeli na ziemi.
-Moja brązowooka- wyszeptał jej do ucha Fred.
Na te słowa Hermiona poczuła ból, posmutniała przypomniał
się jej Jeremy. Nie chciała go znać, miała ochotę wymazać go z pamięci. Jednak
nie wiedziała, że ta postać odegra wielką role w jej życiu.
Przepraszam, rozdział bardzo krótki ;c Jeżeli chcecie być
informowani o rozdziałach, lub chcecie mnie informować to jest moje gg.:
35027656
Polecam wam blogi, które są w obserwowanych. :* Dziękuje za
przeczytanie, liczę że zostawicie komentarz. /Hedwiga