czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział IX



Ten rozdział zostaje dedykowany Dominice. Pisze ona świetnego bloga, linka podawałam ostatnim razem. Dominika zawsze mnie wspiera, zazwyczaj dedykuje rozdziały dla mnie. Muszę się odwdzięczyć. Więc bd troche uczuciowo. Dziękuje, że zawsze czytasz moje rozdziały, za to, że zawsze mnie pocieszasz. I wspierasz. Druga dedykacja jest dla mojej najkochańczej najwierniejszej ASTORII <3 Kocham te dziewczyne. Pisze ona genialnego bloga. Jest zawsze wsparciem, uwielbiam ją. Blog powstał tylko dzięki jej. To ona mnie wprowadzała w świat Bloggera. Jest genialna i kochana. Jeżeli lubicie czytać moje wypociny to wyłącznie możecie dziękować Natalii i Dominice. :* /Hedwiga

Minął tydzień od zerwania z Jeremy’m, Hermiona wyglądała na szczęśliwą. Coraz więcej czasu spędzała z przystojnym Rudzielcem. Widać było, że pasują do siebie. Wszystko było dobrze, nic nie zapowiadało na to by ich życie się zmieniło. Hermiona zaspana obudziła się w nie swoim łóżku, była w pokoju dwójki bliźniaków.Próbowała przypomnieć sobie, co się wydarzyło ostatniego wieczora. Przypomniało jej się jak siedziała na kolanach Freda, pili piwo kremowe i grali w karty i w wyzwania. Do głowy wpadło jej wspomnienie jak musiała pocałować Freda, oczywiście drugi bliźniak też chciał dostać buziaka i został przez nią pocałowany w policzek. Dziewczyna leżała na łóżku. „Nie, nie, nie, my się przyjaźnimy, a ja mu daje nadzieję. Chociaż lubię go i to bardzo"-Hermiona biła się z własnymi myślami. Nie wiedziała, co ma zrobić w takiej sytuacji. Przyjaźniła się z Fredem i czuła coś do niego, wiedziała, że czuje coś więcej niż miłość braterską. Co do Jeremy'ego dalej był w jej sercu. Hermiona wiedziała, że nie da się z dnia na dzień przestać kogoś "Kochać"o ile to uczucie można było nazwać miłością.
                        *          *          *         
Teraz Gryfonka leżała w łóżku i rozmyślała, po chwili zerwała się na nogi i wybiegła z pokoju. Wchodząc do sypialni którą dzieliła z Ginny, zauważyła śpiącą Rudą ze swoim chłopakiem. Spali wtuleni, widać było miłość u tej dwójki. Idealnie pasowali do siebie. Hermiona szybko podeszła do szafy wybrała, że ubierze lekką zieloną spódnice, do niej kremową bokserkę i krótką czarną dżinsową kurtkę. Szatynka weszła do łazienki popatrzyła się w lustro. Nie dało się przegapić podkrążonych oczu i wydatnych malinowych ust. W powietrzu unosił się zapach kwiatów, atmosfera w pomieszczeniu była bardzo przyjemna, były w nim świece i miękkie ręczniki. Hermiona rozebrała się i weszła pod przysznic, jak zawsze ciało namydliła żelem. Tym razem miał on zapach wanilli. Bardzo przypadł jej do gustu, miał delikatny aromat który przy uzyskaniu piany był coraz mocniejszy. Hermiona stała pod gorącą wodą i relaksowała się, nie musiała teraz myśleć o niczym. W pewnej chwili zrobiło jej się zimno. Poczuła ból i smutek. Ukazał jej się widok siedzącego przy stole przystojnego bruneta. Mierzył on różdżką w nie kogo innego niż Dracona Malfoya. Hermione było smutno, zimno i ponuro. Bała się co się stanie. W pewnej chwili upadła na ziemie, rozcieła sobie łuk brwiowy o kant szafki przy kabinie. Siedziała a woda obmywała krew z jej twarzy. Dziewczyna nie miała siły wstać, bardzo chciała podnieść swoje ciało wyjść i położyć się w łóżku. Jednak wszystko odmawiało wykonania rozkazu.Każda część była ciężka, odrętwiała. Hermiona nie mogła nic z tym zrobić. W pewnej chwili pomyślała o rodzicach, pomyślała o Fredzie, Ginny o wszystkich przyjaciołach. Ból nagle ustąpił, wszystko z pozoru było dobrze. Gryfonka wstała i poczuła ból w górnej części twarzy. Dotknęła bolącego miejsca, a po jej dłoni pociekła strużka krwi. Popatrzyła w lustro, przeraziła się. Ubrała szlafrok i zeszła do pani Weasley. Ta tylko przerażona wycelowała różdżką w łuk brwiowy i zaczeła wypytywać Hermione o to, co się stało. Szatynka nie miała ochoty opowiadać o swojej wizji. Podziękowała i poszła na górę. Weszła do łazienki, włosy lekko splotła w warkocza, rzęsy lekko pomalowała tuszem. Na ciało założyła wcześniej wybrane ciuchy. Wyszła z pokoju i popędziła na ławkę przed domem. Lekko się uśmiechneła na widok pewnej osoby siedzącej przed nią.
                           *                      *                *
Hermiona podeszła do chłopaka, usiadła u niego obok. Mężczyzna ubrany był w luźne szare dresy, w luźną szarą koszulkę z panoramą jakiegoś miasta. Jego rude włosy były lekko rozczochrane. Całego uroku dodawał kubek kawy, dziewczyna uśmiechneła się i popatrzyła na chłopaka. Ich oczy spotkały się, on teraz patrzył na jej malinowe usta, długie rzęsy. Ona siedziała jak zahipnotyzowana, czuła się wyśmienicie. Jego oczy wyglądały pięknie w promieniach słońca, patrzyły na nią z czułością i miłością. Wiedziała, że ich uczucia są odwzajemnione.                                                                                                                            -Hermiono, możemy wieczorem zjeść razem kolacje? Ja coś przygotuję. Reszty się jakoś pozbędę- uśmiechnął się lekko.-Ależ oczywiście Panie Weasley. Będę zaszczycona. Nie no teraz na luzie, Oczywiście, że tak- uśmiechneła się i cmokneła go w policzek.-I zaproś tu dziewczynę, by od razu nie poleciała do przyjaciółki się pochwalić?- powiedział, z lekką ironią.Fred wstał i poszedł do domu, zagaranął go George.-Ej stary, i co zgodziła się na kolacje?- zapytał z powagą w głosie.-Tak. Weź rodzicom powiedz by pojechali do Muszelki, a tą rudą bandę weź do kina. Dam ci kasę- Rudzielec wszystko mówił na poważnie.Mineło kila godzin, wszystko było już umówione. Molly i Artur byli już u Billa i Fleur w muszelce. Harry, Ginny, George i Ron byli już w kinie na jakiejś komedii.Fred krzątał się po kuchni, był cały ubrudzony. W domu rozchodził się zapach pieczonego jedzenia.Hermiona siedziała na parapecie i czytała mugolską książke. W pewnym momencie poderwała się i poszła do łazienki. Zaczeła się szykować.Fred, gdy już ugotował wszystko, oczywiście nie obeszło się bez pomocy magii. Rudzielec poszedł na górę do swojej łazienki i wziął ciepły prysznic. Ubrał się w czarne rurki i białą koszule, na szyje założył cienki czarny kwadrat, a na rękę ubrał czarny zegarek. Fred zmierzwił lekko włosy i wyszedł. Stał teraz i czekał na Hermione z małym bukiecikiem czerwonych róż. Szatynka właśnie schodziła po schodach. Na jej widok Rudzielcowi opadła szczęka. Brazowooka ubrana była w lekką kremową sukienke. Jej talie przepasał zielony pasek, na nogach miała ubrane czarne szpilki. Je włosy lekko opadały na ramiona, gdy Hermiona podeszła do Freda lekko cmoknęła go w policzek. Chłopak chwycił ją za rękę i założył opaske na oczy. Chwycił ją i pociągnął za sobą. Stali w ogrodzie, Hermiona poczuła zapach jedzenia i kwiatów. Wyczuwała fiołki i róże, które trzymała w jednej ręce. Drugą za to trzymał delikatnie wysoki Rudzielec. Fred ściągnął jej opaskę z oczu. Szatynka popatrzyła i odwróciła się do chłopaka by go pocałować w policzek. Miejsce było magiczne, dosłownie magiczne. Stół był nakryty, było na nim mnóstwo bukiecików fiołków, nad nimi na drzewach wisiały lampki, nadawały nastrojowy klimat. Wszystko było piękne i niesamowite. Nie miała porównania co do kolacji z Jeremy’m. Czuła się wyjątkowo.
-Dziękuję ci Freddie-wyszeptała, wtulona w jego tors. Poczuła zapach jego perfum, i kolana się pod nią ugięły.
-Mionko, dla ciebie wszystko- przytulił ją mocniej.
Usiedli do stołu, rozmawiali śmiali się i jedli kolacje. Fred przygotował dla Gryfonki Lazanie. Popijali wszystko sokiem lub wodą. Wypili nawet jedną lampke wina. Cały wieczór był bardzo romantyczny, około godziny 23 wrócili Ginny, Harry, George i Ron. Para o tym nie wiedziała, siedzieli i rozmawiali w najlepsze. Przyjaciele przyglądali im się zza szyby. Po długich rozmowach, Fred i Hermiona wstali i poszli do domu. Chłopak odprowadził Gryfonkę do pokoju. Na pożegnanie lekko ją pocałował. Herma zamknęła drzwi, a Rudzielec dalej stał i parzył się na klamkę. W pewnej chwili drzwi się uchyliły i ukazała się piękna, uśmiechnięta twarz Gryfonki.
-Dziękuje ci Fred. Jesteś kochany- pocałowała go w policzek i zniknęła. Fred chwycił się za miejsce, w którym Hermiona złożyła pocałunek. „Jest taka cudowna”-pomyślał i poszedł do siebie. Wszedł do pokoju, Geroge tylko wyczekiwał, aż jego brat zacznie opowiadać.
-I co? Jak było? Fred mów-bliźniak nie dawał dojść do słowa.
-Powiedziała, że jestem kochany-Rudzielec uśmiechnął się i poszedł do łazienki. Wziął gorący prysznic i ubrał się w piżame. Nie mógł całą noc spać. Cały czas myślał o wieczorze, definiował każde słowo Hermiony. Myślał o niej, o jej delikatnym uśmiechu, o jej pięknych oczach. Hermiona leżała w łóżku, wszyscy w domu już spali. Tak jej się przynajmniej wydawało. Myślała o nim, o tym chłopaku który uczynił ten dzień wyjątkowym. Zapomniała o sytuacji w łazience. Była szczęśliwa. Obiecała sobie, że już nigdy nie będzie płakać, i obiecała sobię, że nigdy nie skrzywdzi Freda.-”Chyba się w nim zakochałam”-pomyślała i zasnęła z uśmiechem na ustach.

Rozdział krótki, nawet bardzo. Jednak mam sporo problemów. Nie bd się rozpisywać. Niestety, ale podjęłam decyzję o zawieszeniu bloga. Przepraszam z góry. Następny rozdział obiecuję na początku Lipca. :* 15.06.2013 Wasza Hedwiga jedzie na wakacje. :*
Obiecuje następny rozdział będzie baaaardzo długi. Dziękuje za przeczytanie. Zostawcie komentarz :*