wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział I.



Było wcześnie rano, a w powietrzu czuć było lato. Tak właśnie kończył się rok w Hogwarcie.
Hermiona  obudziła się wczesnym rankiem, gdy na jej twarzy zagościły pierwsze promienie słońca. Szybko zwlekła się z łóżka. Idąc do łazienki  popatrzyła na Ginny. Ruda słodko spała
Od razu na twarzy Hermiony pojawił się szczery uśmiech. Gryfonka pobiegła do łazienki, by się odświeżyć, szybko umyła zęby, a rzęsy pomalowała delikatnie tuszem. Na swoje drobne ciało nałożyła luźny brzoskwiniowy sweter, czarne rurki, a na nogi założyła swoje ulubione czarne trampki, a włosy związała w luźnego koka. Stwierdziła że musi iść do pokoju wspólnego by sprawdzić prace domowe.
Już nie mogła się doczekać jutra, w końcu miała nadejść sobota. Wychodząc założyła szatę domu lwa i skórzaną torbę na ramie. Gdy weszła do salony gryfonów zauważyła na kanapie śpiącego przystojnego bliźniaka. Zaczeła się skradać i nagle :
-GEORGE ! Nie śpij bo się spóźnisz na lekcje. Szybko szybko szybko !.-krzyczała z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Ty mała łobuziaro !. Jak możesz budzić tak swojego przyjaciela. ?!.- Rudzielec podbiegł i złapał Gryfonke w pasie i przez dobre kilka minut łaskotał po brzuchu. …
-Yhmmm.- ktoś odchrząknał w rogu.
-Ooo Fred !.- Powiedziała, Miona uśmiechając się do drugiego bliźniaka.
-Niee nie przeszkadzajcie sobie. Ja to przecież nikt.-Powiedział, z grymasem na twarzy.
-Stary wyluzuj !. Ja chciałem tylko podziękować Hermi za tą słodką pobudkę. -wypowiadając te słowa puścił oczko do szatynki.
-Dobra. Nara.- tylko się sztucznie uśmiechnął i pobiegł na korytarz.
George od razu wyleciał za bratem „Co ten baran robi ? O co mu chodzi ?”
Biegł za bratem bardzo długo.
-Stary co ci jest ?!.-zapytał Gryfon .
-Co ci jest ?! Co ?! Ty się jeszcze pytasz ?! Kilka miesięcy zwierzałem ci się co czuje do Hermiony, a ty przytulasz ją i obmacujesz w najlepsze- krzyczał Rudzielec popychając brata.
-Weź wyluzuj !. Hermiona i ja tylko się przyjaźnimy nic między nami więcej nie ma rozumiesz ? Uspokój się i zacznij działać bo ktoś ci ją sprzątnie.- mówiąc to uśmiechał się do brata.
- Nie nie rozumiem !. Nie mów mi co mam robić potrafisz pojąć, że zależy mi na niej. – popchnął brata.
- Szlaban Weasley o 19 u mnie w lochach –powiedział, spokojnie Snape
- Panie profesorze to moja wina, to ja zacząłem !- krzyknął George
- Rozejść się !. – powiedział ze stoickim spokojem.
Fred wściekły poszedł na śniadanie. George tylko się zasmucił i poszedł do swojego dormitorium
                                               *          *          *
Na lekcjach transmutacji Hermiona nie mogła się skupić cały czas myślała o pewnym Rudzielcu o imieniu Fred. Lekcje mineły szybko czekała ją jeszcze tylko jedna lekcja.
Dziewczyna nie wiedziała co ma myśleć o zachowaniu jednego bliźniaka rano. „Dlaczego on się tak zachował ? może był zazdrosny o to że był umówiony z Georgem a ja mu przeszkodziłam, albo był o coś na mnie zły” Gryfonka całą lekcje eliksirów spędziła na rozmyślaniu.
- Czy ja ci przeszkadzam Granger ?- zapytał mężczyzna z tłustymi włosami.
-Ammm. Nie ? Przecież pana słucham. – powiedziała Miona z grymasem.
-Co ja ostatnie powiedziałem ? – wypowiadając te słowa mówił to z wielką drwiną.
-Nie wiem .- odpowiedziała z wyraźnym smutkiem.
- odejmuje dziesięć punktów Gryffindorowi a ty Granger o 19  u mnie na szlabanie.- mówił to, a zarazem chciał się śmiać.
Hermiona popatrzyła się na Nevilla a on się tylko do niej uśmiechnął się do niej i szepnął
- W poniedziałek to nadrobimy – uśmiechnął się do niej i od razu krzywo popatrzył na Snape’a.
Gryfonka szybko wyszła i szła korytarzem. Nagle usłyszała znajomy głos.
-O czym lub o kim nasza szlama kujonica tak rozmyślała ?- powiedział blondyn.
-Ooo Malfoy ale ty się lubisz powtarzać. Jesteś jak zdarta płyta która ciągle i ciągle i ciągle się mówi bzdety. Jesteś po prostu arystokratyczną świnią.-wypowiadając te słowa czuła się wielka i całkiem zapomniała o szlabanie i odjętych punktach. Te słowa zdarły głupawy uśmieszek z ust blondyna
                                               *          *          *
Reszta dnia szybko zleciała. Hermiona poszła na obiad, zrobiła esej na lekcje z eliksirów i zadanie na lekcje z transmutacji. Miała zbliżać się pora szlabanu „Ciekawe czy będę sama? Nie na pewno tak.” -pomyślała. Już schodziła do podziemia, lecz usłyszała czyjeś kroki za sobą.
-Cześć !. – powiedział, przystojny brunet z wielkim uśmiechem.
-Nooo cześć znamy się ?. .- Hermiona nie wiedziała co ma mówić. Nigdy wcześniej nie widziała chłopaka.
-Nie ale możemy …- rzucił, z kokieterskim uśmieszkiem.
-Dobra. No to ja jestem Hermiona Granger.- powiedziała, z obojętnością.
-Ja jestem Jeremy, Jeremy Gilbert.- mówiąc to, obdarował dziewczynę  pięknym uśmiechem.
Gryfonka stała naprzeciwko Puchona i myślała o tym po co on, taki ładny chłopak odzywał się do dziewczyny takiej jak ona. Stała i patrzyła się w jego piękne brązowe oczy, nie wiedziała co ma robić. Jego oczy były hipnotyzujące. Wiedziała tylko, że on coś do niej cały czas mówi. Jednak nie mogła się skupić
- Co ? Przepraszam Cie. Która godzina ? – powiedziała, z zdezorientowaniem.
-Za pięć dziewiętnasta, i pytałem się ciebie czy jutro nie poszłabyś, ze mną na spacer? Zapytał, śmiejąc się z niej.
-O boże mój szlaban zaraz się zacznie. Musze iść, napisz do mnie wieczorem będę czekać w salonie.- rzuciła w pośpiechu.
Gdy biegła do lochów wpadła na przystojnego Rudzielca. Gdy dowiedziała się, że on też idzie na szlaban do Snape. Szybko chwyciła go za rękę i w pośpiechu pobiegli razem do Sali eliksirów. Profesor kazał im oddać różdżki i kazał wyczyścić wszystkie kociołki i wyszorować podłogę w Sali, a sam poszedł „patrolować” korytarz.
-Mionka?- zapytał z nadzieją w głosie Fred.
- Tak Fredzie?- szybko się do niego odwróciła i popatrzyła, na niego z uczuciem w oczach.
-Może byśmy gdzieś jutro poszli?-Gryfon wiedział, że dziewczyna jest umówiona z Jeremy’m. Jednak postanowił działać.


Ten rozdział chce dedykować kilku osobą: Kamili, Justynie i Dominice które są dla mnie wsparciem, a także Natali (Astorii) i Maji która dawała mi wskazówki. Kochani rozdział krótki, ale mój pierwszy więc wybaczcie. Będą pewnie błędy. Jednak nie zrażajcie się. Postaram się ich nie robić. Komentujcie bo to wiele znaczy. ~Hedwiga 

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Prolog.



Prolog.

Każda nastolatka marzy o pięknej, prawdziwej i wiecznej miłości.
Jednak zawsze są też jakieś wyjątki. W tym przypadku jest nim Hermiona Granger.
To zwykła szara myszka ucząca się w niezwykłej magicznej szkole, a tak właściwie to w Hogwarcie. Jest to szkoła gdzie chodzą ludzie o zdolnościach magicznych.
Hermiona kochała się uczyć, lecz nad życie kochała swoich przyjaciół a była nimi piątka gryfonów. Mionka jeszcze nigdy nie była zakochana, a nawet nie wiedziała czym może być miłość do jakiegoś osobnika płci przeciwnej. Po przelotnym „romansie” z bułgarskim byczkiem Wiktorem. Hermiona wiedziała, że musi coś zrobić by nie umrzeć jako stara samotna czarownica. Dziewczyna nie wiedziała jak jej życie zmieni się w przyszłym czasie.
Jednak to nie tylko jej życie się zmieni ,ale i sama ona. Wiedziała, że zbliża się walka dobra ze złem która rozstrzygnie się raz na zawsze. Lecz czy tylko to miało się wydarzyć ?


 

 

Jest to moja pierwsza notka. Następną  postaram się dodać jeszcze w tym tygodniu. Życzcie mi weny. ~Hedwiga