Było wcześnie rano, a w powietrzu czuć było lato. Tak
właśnie kończył się rok w Hogwarcie.
Hermiona obudziła się
wczesnym rankiem, gdy na jej twarzy zagościły pierwsze promienie słońca. Szybko
zwlekła się z łóżka. Idąc do łazienki
popatrzyła na Ginny. Ruda słodko spała
Od razu na twarzy Hermiony pojawił się szczery uśmiech.
Gryfonka pobiegła do łazienki, by się odświeżyć, szybko umyła zęby, a rzęsy
pomalowała delikatnie tuszem. Na swoje drobne ciało nałożyła luźny
brzoskwiniowy sweter, czarne rurki, a na nogi założyła swoje ulubione czarne
trampki, a włosy związała w luźnego koka. Stwierdziła że musi iść do pokoju
wspólnego by sprawdzić prace domowe.
Już nie mogła się doczekać jutra, w końcu miała nadejść
sobota. Wychodząc założyła szatę domu lwa i skórzaną torbę na ramie. Gdy weszła
do salony gryfonów zauważyła na kanapie śpiącego przystojnego bliźniaka.
Zaczeła się skradać i nagle :
-GEORGE ! Nie śpij bo się spóźnisz na lekcje. Szybko szybko
szybko !.-krzyczała z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Ty mała łobuziaro !. Jak możesz budzić tak swojego
przyjaciela. ?!.- Rudzielec podbiegł i złapał Gryfonke w pasie i przez dobre
kilka minut łaskotał po brzuchu. …
-Yhmmm.- ktoś odchrząknał w rogu.
-Ooo Fred !.- Powiedziała, Miona uśmiechając się do drugiego
bliźniaka.
-Niee nie przeszkadzajcie sobie. Ja to przecież
nikt.-Powiedział, z grymasem na twarzy.
-Stary wyluzuj !. Ja chciałem tylko podziękować Hermi za tą
słodką pobudkę. -wypowiadając te słowa puścił oczko do szatynki.
-Dobra. Nara.- tylko się sztucznie uśmiechnął i pobiegł na
korytarz.
George od razu wyleciał za bratem „Co ten baran robi ? O co
mu chodzi ?”
Biegł za bratem bardzo długo.
-Stary co ci jest ?!.-zapytał Gryfon .
-Co ci jest ?! Co ?! Ty się jeszcze pytasz ?! Kilka miesięcy
zwierzałem ci się co czuje do Hermiony, a ty przytulasz ją i obmacujesz w
najlepsze- krzyczał Rudzielec popychając brata.
-Weź wyluzuj !. Hermiona i ja tylko się przyjaźnimy nic
między nami więcej nie ma rozumiesz ? Uspokój się i zacznij działać bo ktoś ci
ją sprzątnie.- mówiąc to uśmiechał się do brata.
- Nie nie rozumiem !. Nie mów mi co mam robić potrafisz
pojąć, że zależy mi na niej. – popchnął brata.
- Szlaban Weasley o 19 u mnie w lochach –powiedział,
spokojnie Snape
- Panie profesorze to moja wina, to ja zacząłem !- krzyknął
George
- Rozejść się !. – powiedział ze stoickim spokojem.
Fred wściekły poszedł na śniadanie. George tylko się
zasmucił i poszedł do swojego dormitorium
* * *
Na lekcjach transmutacji Hermiona nie mogła się skupić cały
czas myślała o pewnym Rudzielcu o imieniu Fred. Lekcje mineły szybko czekała ją
jeszcze tylko jedna lekcja.
Dziewczyna nie wiedziała co ma myśleć o zachowaniu jednego
bliźniaka rano. „Dlaczego on się tak zachował ? może był zazdrosny o to że był
umówiony z Georgem a ja mu przeszkodziłam, albo był o coś na mnie zły” Gryfonka
całą lekcje eliksirów spędziła na rozmyślaniu.
- Czy ja ci przeszkadzam Granger ?- zapytał mężczyzna z
tłustymi włosami.
-Ammm. Nie ? Przecież pana słucham. – powiedziała Miona z
grymasem.
-Co ja ostatnie powiedziałem ? – wypowiadając te słowa mówił
to z wielką drwiną.
-Nie wiem .- odpowiedziała z wyraźnym smutkiem.
- odejmuje dziesięć punktów Gryffindorowi a ty Granger o
19 u mnie na szlabanie.- mówił to, a
zarazem chciał się śmiać.
Hermiona popatrzyła się na Nevilla a on się tylko do niej
uśmiechnął się do niej i szepnął
- W poniedziałek to nadrobimy – uśmiechnął się do niej i od
razu krzywo popatrzył na Snape’a.
Gryfonka szybko wyszła i szła korytarzem. Nagle usłyszała
znajomy głos.
-O czym lub o kim nasza szlama kujonica tak rozmyślała ?-
powiedział blondyn.
-Ooo Malfoy ale ty się lubisz powtarzać. Jesteś jak zdarta
płyta która ciągle i ciągle i ciągle się mówi bzdety. Jesteś po prostu
arystokratyczną świnią.-wypowiadając te słowa czuła się wielka i całkiem
zapomniała o szlabanie i odjętych punktach. Te słowa zdarły głupawy uśmieszek z
ust blondyna
* * *
Reszta dnia szybko zleciała. Hermiona poszła na obiad,
zrobiła esej na lekcje z eliksirów i zadanie na lekcje z transmutacji. Miała
zbliżać się pora szlabanu „Ciekawe czy będę sama? Nie na pewno tak.” -pomyślała.
Już schodziła do podziemia, lecz usłyszała czyjeś kroki za sobą.
-Cześć !. – powiedział, przystojny brunet z wielkim
uśmiechem.
-Nooo cześć znamy się ?. .- Hermiona nie wiedziała co ma
mówić. Nigdy wcześniej nie widziała chłopaka.
-Nie ale możemy …- rzucił, z kokieterskim uśmieszkiem.
-Dobra. No to ja jestem Hermiona Granger.- powiedziała, z
obojętnością.
-Ja jestem Jeremy, Jeremy Gilbert.- mówiąc to, obdarował
dziewczynę pięknym uśmiechem.
Gryfonka stała naprzeciwko Puchona i myślała o tym po co on,
taki ładny chłopak odzywał się do dziewczyny takiej jak ona. Stała i patrzyła
się w jego piękne brązowe oczy, nie wiedziała co ma robić. Jego oczy były
hipnotyzujące. Wiedziała tylko, że on coś do niej cały czas mówi. Jednak nie
mogła się skupić
- Co ? Przepraszam Cie. Która godzina ? – powiedziała, z
zdezorientowaniem.
-Za pięć dziewiętnasta, i pytałem się ciebie czy jutro nie
poszłabyś, ze mną na spacer? Zapytał, śmiejąc się z niej.
-O boże mój szlaban zaraz się zacznie. Musze iść, napisz do
mnie wieczorem będę czekać w salonie.- rzuciła w pośpiechu.
Gdy biegła do lochów wpadła na przystojnego Rudzielca. Gdy
dowiedziała się, że on też idzie na szlaban do Snape. Szybko chwyciła go za
rękę i w pośpiechu pobiegli razem do Sali eliksirów. Profesor kazał im oddać
różdżki i kazał wyczyścić wszystkie kociołki i wyszorować podłogę w Sali, a sam
poszedł „patrolować” korytarz.
-Mionka?- zapytał z nadzieją w głosie Fred.
- Tak Fredzie?- szybko się do niego odwróciła i popatrzyła,
na niego z uczuciem w oczach.
-Może byśmy gdzieś jutro poszli?-Gryfon wiedział, że
dziewczyna jest umówiona z Jeremy’m. Jednak postanowił działać.