Fred leżał na łóżku, z jego oczu ciekły łzy. Było mu
przykro. Hermiona czuła coś do niego, a on przez swoją urażoną dumę to zepsuł.
Leżał już kilka godzin, myślał o Gryfonce, Bonnie i Jeremy’m. Myślał, że gdyby
nie pojawił się Puchon wszystko byłoby dobrze.
Miał żal do samego siebie. Myślał jakby to teraz wyglądało,
gdyby podszedł do niej i ją od razu pocałował, zamiast się kłócić. Nagle do
pokoju wpadł George.
-Stary, i co mamy nową parę w Hogwarcie?-uśmiechnął się,
jednak na widok brata uśmiech zszedł z jego twarzy. – Ej weź, ona się
popłakała. Mówiła mi o bibliotece. Zależy jej na tobie. Stary ona płakała, gdy
zobaczyła ciebie i Bonnie- dodał George.
-Ona wykrzyczała, że mnie nienawidzi! Mam o niej zapomnieć,
bo ona „Jest dla mnie MARTWA!”-ostatni wyraz wykrzyczał, jego serce pękało.
-Będzie dobrze, obiecuje- bliźniak przytulił brata.
Fred położył głowe na poduszce, z jego policzków pociekły
łzy.
Hermiona leżała na łóżku i myślała, nie wiedziała, co ma
zrobić. Od wyjścia Freda, cały czas płakała. Nie mogła wytrzymać, była
opuchnięta, jej twarz była cała mokra od łez. Chciała się przytulić do
Jeremy’ego. Wiedziała, że do Freda nie może. Przy Puchonie czuła się wyjątkowo
bezpieczna. Jej serce było podzielone na dwie części. Jednak ta większa
należała do Rudzielca. Hermiona nie zdawała sobie sprawy, z tego. Chciała być z
Jeremy’m, tak przynajmniej mówił jej rozsądek. Jednak jej serce wołało imię
Gryfona.
Dziewczyna podniosła się i usiadła na łóżku. Wzięła do ręki
zdjęcie jej i Freda. Było magiczne, ruszali się. Hermiona poczuła ukłucie w
sercu na widok ich przytulających się.
Wściekła i zrozpaczona rzuciła zdjęciem w ściane. Ramka
roztrzaskała się dziurawiąc fotografię. Hermiona na ten widok rzuciła się w
strone zdjęcia. Wybuchła płaczem, chciała pozbierać szkło, całe ręce były
pocięte. Nagle do pokoju teleportował się Jeremy.
Na widok zapłakanej dziewczyny, serce mu się krajało.
Podszedł do dziewczyny, przytulił ją. Na widok krwi z jej rąk, wziął różdżke do
ręki i rzucił zaklęcie uzdrawiające.
Wskazał na szkło i wyszeptał – Reparo. Dziewczyna rzuciła mu
się na szyje. Pocałowała go.
-Dziękuje ci- wyszeptała.
-Za, co?- chciał, się zaśmiać. Jednak tylko mocniej
przytulił ją.
-Za to, że jesteś. Dzięki tobie się nie poddaje- pocałowała,
go. On tylko do ucha wyszpetał: Kocham cię. Dziewczyna tylko pocałowała go w usta.
Większość wieczoru przeleżeli w łóżku. Przytulali się, Hermiona nie miała
wątpliwości, że to z Jeremy’m chce teraz być. „To z Freddiem nie może się
udać”- pomyślała i wtuliła się w tors, swojego chłopaka.
Dziewczyna po kilku godzinach rozmowy zasneła. Chłopak
pocałował ją w czoło i przykrył kołdrą. Chciał zostać z nią do rana, jednak
postanowił, że nie będzie się narzucał. Po chwili już go nie było. Teleportował
się.
Hermiona stała przed
wielkimi drzwiami. Ku jej boku był jej ojciec.
Ubrana była w piękną
białą suknie. Była ona długa do ziemi i bardzo puszysta, w odcieniu czystej
bieli. Drzwi się otworzyły, szła długim białym dywanem. Jej nogi były w
delikatnych pantofelkach. Szła, po dwóch stronach stali jej przyjaciele,
rodzina, Malfoy. Gdy doszła do końca, naprzeciwko ujrzała wysoką postać.
Mężczyzna był bardzo wysoki. Był ubrany w czarny garnitur, włosy miał lekko
postawione na żelu. Jego oczy patrzyły na nią z wielką miłością. Uśmiechnął, ona
odwzajemniła ten gest. Nagle rozbrzmiał głos,
-Czy ty Fredzie
Weasley’u bierzesz tę o to Hermione Granger za żonę?- powiedział, donośnym
głosem.
-Tak-odparł bez
zastanowienia.
-Czy ślubujesz jej
miłość, wierność i uczciwość małżenśką?- dodał,po chwili.
Oboje powiedzieli
swoją przysięge. Rudzielec pocałował dziewczynę i wybiegli na dwór.
Zaczeli się całować.
Pogoda była paskudna, padał deszcz. Jednak Hermiona się cieszyła. Bo w świecie
mugoli mówiono, że jeżeli w dzień ślubu pada, to małżeństwo będzie udane.
Wszyscy bili brawo,
wiwatowali. Dziewczyna była szczęśliwa.
-Hermiono? Czy wszystko dobrze? Uśmiechałaś się cały czas-
matka pocałowała ją w czoło.
-Nie, to znaczy tak. Wszystko dobrze. Miałam piękny sen-
uśmiechnęła się i położyła się dalej spać.
* * *
Mineło kilka dni od kłótni i od tego pięknego snu. Hermiona
była dość szczęśliwa. Miała dziś jechać do Nory na całe wakacje. Spakowała się,
czekała aż w jej domu pojawią się Weasley’e
Siedziała na parapecie, czytała książke. Ubrana była w
czarne rurki, różowy sweterek i swoje ukochane trampki. Dochodziła godzina 16
nikogo nie było. Dziewczyna zaczeła się martwić.
Po chwili rozległy się trzaski. W kominku pojawiło się troje
członków rodziny Weasley.
Ginny, Fred i Artur. Hermiona zbiegła po schodach i rzuciła
się na szyje przyjaciółce. Przytulały się piszczały i były bardzo szczęśliwe.
Hermiona puściła przyjaciółkę, poszła przywitać się z Arturem.
- Cześć- rzuciła z nonszalancją do Freda. On tylko kiwnął
głową i poszedł po rzeczy szatynki.
-Nie mają państwo mi za złe, że porywam naszą Mionkę?-
zapytała, grzecznie Ginny.
- A bierz ją. Ona nam nie jest już przydatna- ojciec zaczął
się śmiać.
-Dzięki tatusiu- Hermiona przytuliła ojca i powiedziała, że
go kocha.
Pożegnała się z rodzicami, i już po chwili była w Norze.
Przywitała się z Georgem, Ronem, Molly i poszła z przyjaciółką na góre.
-Opowiadaj jak było, gdy Fred do ciebie
„przyszedł”?-dziewczyna uśmiechnęła się.
-Nic… nie chce o tym rozmawiać- przytuliła się do niej.
-A jak z tym… Puchonem?- Ginny nie przepadała za Jeremy’m.
Chciałaby, przyjaciółka była z Fredem. Jednak wiedziała, że to dzięki Puchonowi
jej przyjaciółka jest szczęśliwa.
-ŚWIETNIE!-krzykneła i zaczeła się bić z Rudą na
poduszki. Dziewczyny zmachane zeszły na
kolacje. Hermiona usiadła koło Georga i Rona. Nie chciała siedzieć obok Freda.
On sam to zauważył. Zrobiło mu się przykro. Zjadł bardzo szybko i od razu
odszedł od stołu. Pobiegł szybko nad jezioro. Zaczął rzucać kamieniami w tafle
wody. Nienawidził siebie, i jej. Jednak im bardziej był na nią zły, tym
bardziej jej pragnął. Chciał czuć jej ciepło, zapach, dotyk. Myślał o
wydarzeniu w bibliotece, nie mógł się powstrzymać. Chciał pobiec do niej teraz,
zaraz by ją pocałować i nie wypuścić. Usiadł pod drzewem i zasnął.
Hermiona siedziała i jadła obiad. Było jej smutno. Nie
wiedziała, co ma robić. „To Fred ma mnie przeprosić, nie ja jego.”-pomyślała. I
zaczeła rozmawiać z przyjaciółmi.
-Pani Weasley, ja jutro nie zostane na kolacji. Jestem
umówiona. Wróce rano. Rodzice wiedzą o wszystkim- powiedziała speszona.
-Kochaniutka, rozumiem i też wiem, o co chodzi- uśmiechnęła
się i popatrzyła na Ginn.
Hermiona z przyjaciółką poszła na góre. Do pokoju weszli
przyjaciele. Zaczeli grać w karty, tylko Freda nie było. Chłopak nadal spał pod
drzewem. Przyjaciele grali w gry śmiali się. Wszystko było dobrze, z pozoru.
Hermiona siedziała, śmiała się. Jednak, gdy wszyscy poszli, posmutniała.
Przyjaciele poszli spać. Dziewczyna ubrała lekką bluze i wyszła na dwór.
Księżyc wysoko świecił. Była pełnia, w powietrzu czuć było kwiaty, i lato. Na
niebie było widać każdą nawet najmniejszą gwiazdke. Dziewczyna szła ścieżką.
Doszła nad jezioro. Usiadła na brzegu, nie zauważyła nikogo. Nie spostrzegła
się, że Fred śpi pod drzewem. Chłopak, gdy usłyszał kroki od razu się obudził.
Siedział w bezruchu. Nie wiedział, co ma robić.
- Nie wiem, co robić. Daj mi jakiś znak. Jak ja mogę sobie z
tym radzić? Ja… tak bardzo chce żeby on tu był. Ja naprawdę, tego chce. Nie
wiem, jak to możliwe. Fred jest jak brat. Nie mogę- szybko wstała i zaczeła
biec. Jej oczy były bardzo szkliste.
Fred siedział i niewiedział, co ma robić. Chciał wstać i
biec. Jednak się powstrzymał. „Nie będę za nią latał, jak głupi. A ona przy
pierwszej lepszej okazji mnie oleje.”- pomyślał. Wstał i poszedł do domu.
* * *
Poranek był bardzo brzydki. Padał deszcz, było bardzo
pochmurno. Przyjaciele siedzieli w domu. Artur i Molly pojechali do Billa i
Fleur na kilka dni. Każdy zajmował się swoimi,
sprawami. Jedynie dziewczyny szykowały ciuchy Hermionie na kolacje.
Wybrały dla niej czarne szpilki, kremową sukienke bez
ramiączek. Hermiona nie mogła się już doczekać. Jeremy napisał jej, żeby ubrała
się w coś bardzo eleganckiego, bo on nawet specjalnie kupił nową koszule i
spodnie. Wszystkim dzień się dłużył. Na obiad zjedli naleśniki z czekoladą i
dżemem. Hermiona poszła na górę. Położyła się na łóżku zdrzemnęła się.
Oczywiście śnił jej się jeden bliźniak. Jej sny były zawsze romantyczne. Czasem
wolała spać, niż żyć. Obudziła się rozmarzona. Wstała i poszła się umyć.
Hermiona weszła pod prysznic. Namydliła ciało żelem o zapachu fiołków. Umyła
włosy i nie chciała się nigdzie ruszać. Wyszła i owinęła się szlafrokiem.
Nałożyła maseczke na twarz i wyszła po ubrania. Zaczeła zmywać mazidło na
twarzy. Rozczesała włosy, starannie je ułożyła w lekkie loki, które subtelnie
opadały na jej ramiona, twarz delikatnie musnęła musem, na policzki nałożyła
troche różu, oczy pomalowała delikatnie tuszem. Zaczeła się ubierać, na nogi
założyła nie swoje ukochane trampki tylko śliczne czarne szpilki na 10cm.
obcasie. Hermiona wzięła śliczną torebkę koloru jej butów. Poprosiła Georga by
użył zaklęcia zmniejszającego by do jej kopertówki zmieściły się trampki i
piżama. Miała zostać na noc u swojego chłopaka Wiedziała, że do niczego więcej
nie dojdzie. Jednak chciała być przy nim.
.Zeszła na dół. Na jej widok Fred poczuł, że zakochał się w
niej na nowo. Poprosiła Georga by się z nią teleportował. Już stała przed domem
Jeremy’ego. Pocałowała w policzek przyjaciela i odeszła. Podeszła do drzwi i
zapukała do nich. Drzwi otworzył jej przystojny wysoki brunet. Hermiona
pocałowała go w usta, przytuliła i weszła do środka. Jeremy zawiązał jej opaskę
na oczy. Zaprowadził na balkon. Ustawił ją przed stolikiem z różami, cała
barierka był przyozdobiona niegasnącymi świeczkami. Było bardzo romantycznie.
-Jesteś cudowny-pocałowała go.
-Wiesz, nie jestem. Jednak dla ciebie zrobiłbym wszystko.
Kocham cie Hermiono- powiedział to patrząc jej głęboko w oczy.
- Wiem to. Ja też cie kocham- pocałowała go namiętnie w
usta. Była szczęśliwa. Zapomniała o Fredzie. Nie myślała o nim. Marzyła tylko
by stać tu z swoim chłopakiem i być w niego wtulona. Usiedli przy stole. Jeremy
przyniósł, kolacje. Widać było, że się starał. Nalał do kieliszków czerwonego
wina. Siedzieli do późna. Niebo było całe rozgwieżdżone Było magicznie,
romantycznie. Był to jej pierwszy chłopak, była w nim zakochana.
Wszystko było tak magiczne, że aż niemożliwe. Po północy,
poszli do pokoju Jeremy’ego.
Weszła do jego sypialni, stała zamurowana. Sufit był jak w
Hogwarcie, zaczarowany.
Miał wielkie łóźko, pościel była czarna.Ściany były koloru
żółto-czarnego. Tak jak barwy jego domu. Był wielki regał z książkami. Jeremy
położył się na łóżku. Hermiona poszła do łazienki. Miał swoją własną, gdy
Hermiona do niej weszła poczuła zapach męskich perfum. Przejechała palcem po
szlafroku swojego chłopaka, poczuła zapach. Czuła się cudownie.
Weszła do wanny i zanurzyła się do szyi. Po kilkunastu
minutach, wyszła ubrała się w swoją koszule nocną. Chłopak leżał w samych
spodniach od piżamy pod kołdrą, zrobił miejsce dla niej obok siebie. Ona
położyła się obok i wtuliła w jego umięśniony tors. Rozmawiali, przytulali się,
całowali. Byli zakochani i szczęśliwi. Hermiona zasneła, chłopak całą noc ją
przytulał. Nie mógł zasnąć, był szczęśliwy, czuł zapach jej delikatnego ciała. Hermiona
od dłuższego czasu nie śniła o Fredzie. Śnił jej się … Voldemort. Obudziła się
przestraszona. Nie wiedziała, co robić. Po chwili przytuliła się mocniej do
Jeremy’ego. Zasneła. Nigdy jeszcze tak dobrze nie spała.
Więc… Może wam się
nie podobać. Tak wiem nie lubicie Jeremy’ego, ale jakoś nie potrafie związać na
razie Freda i Mionki. Mam dla nich inny plan. Zabawię się w śmierciożerce.
Trochę się poznęcam nad Fredem. Więc ten rozdział, nie jest tak długi jak
chciałam. No, ale następny bd dłuższy i pojawi się w czwartek albo środe. Nie
wiem dokładnie chyba, że bd chciała zrobić wam niespodzianke. Komentujcie. Zależy
mi na tym.;*
~Hedwiga
ps: To jest Jeremy <3
Ej! :D Nie znęcaj się nad Fredem!
OdpowiedzUsuńPęknie mi serce.. normalnie.
Rozdział jak zawsze bezbłędny ;*
Czekam na kolejny.
świetny życze wenki <3
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej mnie zadziwiasz ;3
OdpowiedzUsuńWciąga mnie strasznie, dlatego czekam na kolejny rozdział no i życzę weny ;**
Ps. Jeremy nasze ciacho <3 ;p / Justyś ♥
Kochana, jestem z ciebie dumna, no!
OdpowiedzUsuń1. Jeremy jest słodki, ale i tak go nie lubię. ;D
2. Fred, Fred i tylko Fred. *_*
3. Miona, kurde zerwij z tym Puchonem do jasnej ciasnej! :)
No to na tyle! Życzę Ci kochana duuuuużo weny i wgl. ;**
Pozdrawiam,
~Dominika
jejkuuuu uwielbiam twoje opowiadania <3
OdpowiedzUsuńO rany, chociaz nie lubie tego calego Jeremy'ego musze przyznac ze jest sliczny *.*
OdpowiedzUsuńSwietny blog, swietna historia i wciagajacy watek <3 duzo weny i coraz lepszych rozdzialikow!! ;*
Szczerze powiedziawszy... Myślę, że Jeremy mógłby być z Hermioną ;D
OdpowiedzUsuńAle to jest blog o innej tematyce i tego się trzymajmy :D
Jak zwykle mi się bardzo spodobało i czekam na więcej ;)
Fred nie jest jakąś głupią rozbeczaną smarkulą -_- zniszczyłaś go całkowicie a wszystko co piszesz jest sztuczne =,=
OdpowiedzUsuń