poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział XI



Hermiona siedziała na parapecie, jej ciało przeszywały lekkie dreszcze, wywoływane przez podmuchy chłodnego powietrza. Patrzyła się na oddalone łąki, chciała poczuć się wolna.
Marzyłaby rozłożyć ręce i wzlecieć wysoko w chmury, by przez jedną chwile nikt jej nie przeszkadzał. Chciała móc spokojnię odetchnąć. Nie wiedziała jak nazwać to uczucie, teraz siedziała i w głębi serca czuła się jak ptak w klatce. Jak piękny kanarek, który może być wolny, gdy tylko ktoś mu na to pozwoli.  Przecież ona nie tego chciała, ale nie wiedziała, co ma z tym zrobić. Dziewczyna wstała i poszła do łazienki. W pomieszczeniu unosił się zapach kwiatów, lampka przy lustrze nadawała ciepłego klimatu. Hermiona rozebrała się do bielizny i popatrzyła na swoje odbicie. Ukazała się dziewczyna w puszystych włosach, czekoladowych hipnotyzujących oczach, malinowych ustach. Była to ta sama, Hermiona co kiedyś, ta mała uczennica, z której się śmiano. Nie przeszkadzało jej to, była sobą. Nie musiała się stroić, chociaż lubiła ładnie wyglądać, ale przecież, kto chce ukrywać się pod fasadą makijażu, idealnie ułożonych włosów? Na pewno nie ona. Dziewczyna rozebrała się do naga, i weszła pod prysznic. Jej ciało opływały strumienie ciepłej wody, z lekką pianą o zapachu mięty i malin. Po kilku minutach dziewczynie zaczęło robić duszno, cała kabina prysznicowa była wypełniona gorącym powietrzem. Hermiona postanowiła wyjść. Jej gorąca skóra zetknęła się z lodowatym powietrzem zza kabiny. Hermione przeszyły dreszcze, a jej ciało pokryła gęsia skórka. Od razu wzięła ręcznik, i okryła się nim. Gryfonka rozczesała włosy, i pozwoliła im naturalnie wyschnąć, nie nakładała żadnych kosmetyków, prócz balsamu do ciała i lekko matującego kremu nawilżającemu na twarz. Włosy z każdą chwilą schły i lekko się puszyły.
Dziewczyna ubrała czarne rurki, Conversy i luźny brzoskwiniowy sweterek. Hermiona popatrzyła się w lustro, lekko uśmiechnęła i wyszła z łazienki. Przeszła przez pokój i zeszła na śniadanie. Usiadła przy stole, obok Ginny i Freda.
-Eeeeeeeee, Herma chyba się nie pomalowałaś. Wiesz może idź do łazienki i nikt nie zauważy- wyszpetała przyjaciółka z sarkazmem.
-Nie… Wiesz Ginn nie każdy zawsze musi mieć tapetę na twarzy- odgryzła się Hermiona.
Szatynka nałożyła sobie na talerz jedno jajko sadzone i kilka plasterków bekonu, do szklanki nalała sobie soku pomarańczowego. Spokojnie zaczeła jeść.
-Mionka idziemy się przejść po śniadaniu?- zapytał, Fred.
-Oczywiście- uśmiechnęła się i cmoknęła go w policzek.
Wszyscy rozkoszowali się jedzeniem, tylko Ginny siedziała z posępną miną.
-Ginny, co się dzieje?- zapytała pani Weasley, podeszła do córki i ją cmoknęła w czubek głowy.
-Nic? A co niby ma się dziać?- powiedziała Ruda z krzywym wyrazem twarzy.
-Weź się wyluzuj…- dodał George.
-Możecie się uspokoić?- zapytał Arthur.
Wszyscy ucichli, reszta śniadania upłynęła w ciszy, każdy czuł napiętą atmosferę.

                        *          *          *

Dochodziło południe, Hermiona siedziała w sypialni na parapecie, nie wiedziała, co ma robić. Czekała, aż Fred przyjdzie po nią, wkońcu mieli iść na spacer. Z każdą minutą Szatynka coraz bardziej się niecierpliwiła. Poszła do łazienki, już miała poprawić włosy, jednak przypomniała sobie o tym, co rano ją męczyło. Przebrała tylko ciuchy. Rurki, i grubszy sweter zamieniła na lekką sukienkę z krótkim sweterkiem, a trampki zastąpiły delikatne balerinki. Po czym wyszła z łazienki i  usiadła znowu na parapecie i czytała książke, w jednej chwili już spała.
-Mionko- wyszeptał Fred do jej ucha.
-Tak?-Hermiona lekko się przeciągnęła.
-Idziemy na spacer chyba, że wolisz dalej spać?-zapytał chłopak i cmoknął swoją dziewczyne w policzek.
-Ide spać-odpowiedziała bez zastanowienia.
-Hahahaha, śmieszne. Nie po to tyle się trudziłem, albo idziesz po dobroci, albo zaciągnę cie siłą- zaśmiał się rudzielec.\
-Wybieram drugą opcje- wyszeptała mu Hermiona do ucha i czule pocałowała w usta.
W jednej chwili Rudzielec poderwał się z miejsca, wziął swoją dziewczynę na ręce i zaczął nieść. Hermiona krzyczała w niebo głosy, Fred nie reagował na to. Wyniósł ją na łąki za domem.
-Zamknij oczy- wydał rozkaz. Hermiona po kilku sekundach dziewczyna spełniła polecenie.
Fred cmoknął ją w usta, a ona od razu otworzyła oczy.
Jej oczom ukazał się magiczny widok. Na zielonej trawie leżał rozłożony wielki czerwony koc. Na nim był duży wiklinowy kosz, z którego unosiła się para.
-Jaki ty jesteś słodki-wyszeptała mu do ucha i czule pocałowała go w usta-Ale teraz mnie postaw, bo jestem głodna-dodała po chwili.
Fred postawił Mione na ziemi, a ona zdjęła swoje lekko różowe baletki i stąpała delikatnie po kocu. Cała sceneria wyglądała jak z jakiegoś romantycznego filmu. Zakochana para siedząca na kocu, pijąca wodę mineralną z zamrożonymi truskawkami. Zajadająca się kurczakiem z kluseczkami ze szpinakiem w sosie śmietanowym. Hermiona ubrana była w granatową sukienkę na ramiączkach w kwiaty, miała lekki kremowy sweterek. Fred miał na sobie biały podkoszulek i granatowe szorty. Gryfoni śmiali się i rozmawiali. W jednej chwili Miona zmarkotniała.
-Ej mała, co się dzieje?-zapytał się jej chłopak.
-Wiesz, …Ginny, nie wiem, co się z nią dzieje. Słyszałeś, co mi rano powiedziała. Ja naprawdę nie chce być dziewczyną dla której liczy się tylko wygląd,przecież wiesz-wyszeptała, a jej oczy zaszły łzami.
-Jesteś, wkońcu sobą tą, Hermioną, w której się zakochałem. A to, że się czasem pomalujesz, albo jakoś ułożysz włosy nie czyni cię inną osobą. Nie zawsze musisz być wytapetowana i tak dalej… Ja zawsze cie będę kochał. Dla mnie jesteś idealna-powiedział to i otarł łezkę spływającą po policzku Hermiony.
-Kocham Cie Fred- wyszeptała te słowa i czule pocałowała go w usta. Chłopak nachylił się nad jej uchem i cicho powiedział- Zdradze ci sekret, schowaj go w sobie, wiesz najszczęśliwszy będę będąc przy tobie po drugie zdradzę ci coś w zaufaniu, kocham Cie całym sercem zrozum to. Po trzecie weź me serce i na zawsze zatrzymaj. Bije tylko, gdy jest przy tobie, tak mocno stale- i pocałował ją w szyje.
Ciało Gryfonki przeszyły dreszcze, a cała skóra była „najeżona”
Siedzieli razem, i milczeli. Nie przeszkadzało im to, że jest cicho, a nawet się cieszyli.
-Wiesz Hermiono, mam nadzieje, że nie przeszkadza ci to, że ja tak szybko wyznałem ci to, co czuje i, że nie straszę cie takimi wyznaniami- wyznał speszony Fred.
-Głupek-uśmiechneła się i rzuciła się mu na szyje.
-Co?-Fred zrobił mine urażonego psa.
-Wiesz, mówię „Głupek” a myślę ”Jak ja go kocham” -uśmiechneła się i posłała chłopakowi swój najpiękniejszy uśmiech. Resztę dnia para spędziła leżąc na kocu i obserwując chmury.
Zapadł zmrok, ale Gryfonom to nie przeszkadzało. Niebo było bezchmurne, i dało się ujrzeć każdą gwiazdę.
-Wiesz… nie pomyślałabym, że ty Fred Weasley następca Huncwotów jesteś taki romantyczny- Hermiona popatrzyła się na najjaśniejszą gwiazdę na niebie.
-Bo dla nikogo taki nie byłem, jesteś pierwszą dziewczyną, dla której się tak staram- wyszeptał i popatrzył się na profil dziewczyny.
-A twoi rodzice nie będą mieli nic przeciwko temu, że nie wracamy?- zapytała się.
-Nie, moi rodzice wiedzą o tym, nie musimy wracać na noc do domu, tam dalej jest rozłożony dla nas namiot. Jeżeli chcesz uczynić mi ten zaszczyt… To może pozwolisz mi towarzyszyć-uśmiechnął się.
-Ależ oczywiście, ale nie teraz. Na razie posiedźmy tutaj. Jest tu tak… nie wiem jak to ująć, ale tu jest magicznie-Hermiona się uśmiechnęła.
Leżeli jeszcze wtuleni w siebię kilka godzin, gdy zaczeła dochodzić godzina druga zakochani postanowili przenieść się do namiotu.
-Fred…, ale nie mam piżamy, ani szczoteczki do zębów…-powiedziała to delikatnie, by nie urazić Rudzielca, który i tak się bardzo napracował.
-Wiesz , wziąłem dla ciebie moją koszulkę, a szczoteczka i kosmetyki są w torbie-uśmiechnął Się lekko.
Już zmierzali do namiotu, Hermiona lekko odsunęła zasłonę, a jej oczom ukazał się widok wielkiego pomieszczenia, z kuchnią, łazienką, i sypialniami. Największe wrażenie jednak zrobił na niej salon, był on w kolorach jej domu.
-Idę się przebrać i wziąć prysznic-dodała przez ramie- Oczywiście misiek- odrzekł Rudzielec.
Hermiona weszła do łazienki, w powietrzu unosił się świeży zapach trawy i kwiatów.
Dziewczyna szybko się wykompała, umyła zęby i ubrała szarą o wiele za dużą koszule swojego chłopaka. Włosy spieła w luźnego koka.
Fred już leżał w łóżku, ubrany był tylko w luźne spodnie od piżamy w krate, jego umięśniony tors lekko śnił od kropli potu. Leżeli razem w łóżku pod lekką bawełnianą kołdrą. Całą noc rozmawiali, co chwila się śmiali. Nawet na jedną sekunde nie ucichli. Co chwila znajdywał się jakiś temat do rozmów.

            *          *          *
(w tym samym czasie)

-Nie wiem co chcecie przez to osiągnąć. Nie potrzebujemy jej, my musimy mieć tego mieszańca. Pottera, nie potrzebujemy tej Szlamy- powiedział kobiecy, lekko piskliwy głos.
-Ależ mój Panie, ta dziewczyna jest zbędna, tylko przysporzy nam kłopotów. Mimo iż pochodzi z rodziny Mugoli, Dracon mówi, że nie jest słaba- powiedział wysoki Blondyn.
-Ależ Lucjuszu, ja wiem, co mam zrobić. Nie potrzebni na tym świecie są mieszańcy, którzy tylko bezczeszczą naszą czystą krew-dodał Lord Voldemort.
Ludzie prowadzili lekką dyskusję jednak każdy z nich był przestraszony. Dobrze wiedzieli, że to, co mogą powiedzieć nie spodoba się ich Panu.
W pomieszczeniu panował pół mrok. Do pokoju wpadł mężczyzna w czarnej szacie, o czarnych tłustych włosach.
-Och, Severusie. W końcu zaszczyciłeś nas swoją obecnością- wypowiedział to mężczyzna bez nosa.
-Przepraszam, mój Panie-odpowiedział szybko mężczyzna i spuścił wzrok.
-Jakie masz wieści mój przyjacielu- dodał po chwili.
-Nie mam żadnych ważnych wiadomości. Dumbeldore już mi tak nie ufa. Trzyma mnie na dystans… Wiem tyle, że Granger siedzi w Norze razem z Weasley’ami- dodał.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Tylko Snape miał posępną twarz.
Po stole sunęła Nagini.
-Moi drodzy, na razie nie będziemy nic robić. Poczekamy na rozwój sytuacji-dodał Lord Voldemort. Do pomieszczenia wszedł wysoki przystojny brunet. Usiadł przy stole po prawej stronie Czarnego Pana.
-Mój chłopcze, w końcu się pojawiłeś-odrzekł Tom.
-Tak mój Panie. Czekam na rozkazy-odpowiedział po chwili.
-Jeremy, na razie nie poznęcasz się. Poczekamy jeszcze, a ty musisz się uzbroić w cierpliwość-dodał po chwili.
 *       *        *

Hermiona zaspana wróciła do domu. W pokoju zastała zapłakaną Ginny.
-Ej co się dzieje?-zapytała przyjaciółka.
-Nic-Ruda lekko otarła łzy.
-Dobra nie musisz kłamać. Co jest?-odrzekła po chwili.
-Pamiętasz jak byłam taka wredna?-zapytała nieśmiało.
-No trudno zapomnieć Młoda-uśmiechneła się Szatynka. 
-Dobrze… Bo wieczorem jak poszłaś spać, to poszłam na dół. I Harry wysyłał gdzieś Hedwige, a potem udawał że nic się nie stało, i był spięty. Ja się domyśliłam, że o coś chodzi. I potem w jego kieszeni znalazłam list. On był od Cho- wychlipała Ruda.
W jednej chwili wyciągnęła liścik spod poduszki. Hermiona wzięła zawiniątek papieru i szybko przeczytała. To co zobaczyła zamurowało ją.
Drogi Harry.
Nie mogę się doczekać naszego spotkania.
Mam nadzieję, że Ginny się o tym nie dowie.
Twoja ukochana Cho.

Hermiona od razu przytuliła przyjaciółke.
-Zabije go- dodała po chwili i wybiegła z pokoju





Więc, rozdział był pisany cholernie długo. Napisałam wcześniej inną wersję, ale postanowiłam że teraz pozwole im odpocząć. Później nie bd już takiej sielanki. Rozdział dedykuje Natalii, która pisze świetnego bloga, dziękuje si mała. Dziękuje za to, że czekasz i jako pierwsza się o nim dowiesz. ;**
Komentujcie, bo to znaczy dużo . Całusy Hedwiga :*

15 komentarzy:

  1. Cieszę się, że między Mionką i Fredem jest jak na razie dobrze.. i oczywiście chce żeby było tak dalej! <3
    Obawiam się Jeremy'ego ;C i trochę smuci mnie fakt , że Harry chce się spotkać z Cho. Niech go Ginny zabije, chociaż Voldek się odczepi ;P
    Dzięki za dedykacje skarbię ;** Czekam na kolejny! Mam nadzieje, że dodasz go szybko! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie nowy rozdział :3 Zayebisty xD Fred i Hermi zakochani :D Cudo, tylko biedna Ginny :(
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i życzę dużoo WENY! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. jaka słitaśna pierwsza cześć ;d ale prawidlowo, nalezy im sie ;d dalej juz gorzej dla fremione ;) jestem ciekawa co z Jeremym i Czarnym Panem. a Harry.. brak slow ;d pisz czesciej ;) pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. mega rozdział czekam na nastepny!!

    OdpowiedzUsuń
  5. W sumie to świetne. Ale chce żeby było goręcej. Nie myślałaś o tym ? Sceny erotyczne ? Fremione ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. boze dziewczyno szukasz pornoli to moge Ci podac stronke... autorka dopiero rozkreca bloga i ich milosc a Ty juz o takich rzeczach

      Usuń
    2. Faktycznie ktoś się mocno pospieszył xd
      *.*

      Usuń
    3. oj tak XD

      Usuń
    4. Hahahahahh. Początek miłości a ty już. Za szybo oj za szybko.

      Usuń
  6. Nie mogę się doczekać nowego rozdziału ^^
    Dopiero co skończyłam czytać blog od początku i uważam że jest świetny oby tak dalej ;)
    *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. No to tak: jest superaśnie! Pierwsza część boska *.* Aż mi zabrakło słów, żeby to opisać... Zauważyłam tylko kilka małych błędów ortograficznych. Ale one na prawdę się nie liczą, bo całość jest świetna!
    Pozdrawiam
    Mystery :*
    http://harrypotter-narnia.blogspot.com/ <-- Zapraszam do mnie :)
    I przepraszam za te usunięte komentarze jeśli Ci przeszkadzają. Komputer mi wariuje :(

    OdpowiedzUsuń