piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział XII

Hermiona szybko pobiegła do drzwi Harry'ego. Uderzała pięściami w drzwi, jej kostki już poczerwieniały.
Drzwi otworzył Rudzielec, Gryfonka nawet nie zareagowała. W mgnieniu oka przesuneła Rona.
Podeszła szybko do Harry'ego i dała mu liścia.
-Za co to?-wykrzyczał Wybraniec łapiąc się za policzek.
-ZA CO?!-wykrzyczała-Za to, że moja przyjaciółka leży w łóżku i płacze, za to że ją skrzywdziłeś, za to że sodówka uderza ci do głowy. I za to, że jesteś egoistycznym palantem-Hermiona nie przestawała krzyczeć na Gryfona.
-Stary co jest- powiedział Ron odciągając Hermione, która miała już kilka razy zadać mocnego sierpowego.
-Co jest?-Hermiona się wyrwała i staneła obok Rona-Ten wredny .... przemilcze to. Spotyka się potajemnie z Chang- wydarła się Szatynka.
-CO?!-wykrzyczał Rudzielec-Jak ci zaraz dam w łeb to zmądrzejesz. Obiecuje!
-Stójcie-powiedział oniemiały Brunet-Wysłuchacie mnie?-oboje pokiwali głową-Ja kocham Ginny, i nigdy jej nie skrzywdzę.  Cho chce się spotkać, więc się zgodziłem. Mam zamiar jej wytłumaczyć, że to Ginn jest moją miłośćią, a tego samego wieczoru chciałem jej podarować to- wyciąga z kieszeni koszuli małe pudełeczko. Hermiona je otwiera i widzi mały wisiorek w kaształcie serduszka na którym jest wygrawerowane "Lumos".
-Ale słodko. Idź do niej-oddała Hermiona podarunek-Ale czemu "Lumos"?
-Bo ona jest moim światłem- Harry się uśmiechnął i spuścił wzrok.
-Oooooo, biegnij. Nie pozwól jej płakać- uśmiechneła się Hermiona, a Ron poklepał go po plecach, gdy go mijał.
-Ej Ron co ty ostatnio taki smutny chodzisz?
-Nie wydaje ci się-uśmiechnął sie lekko i spuścił głowe w dół.
-Ej-Szatynka podeszła do niego i staneła na przeciwko. Ron się wyprostował i w jednej chwili pocałował przyjaciółkę. Hermiona nie odskoczyła. Podniosła się na palcach i mocniej go pocałowała.
-Co my robimy?-zapytała się oniemiała Brązowooka.
-Nie wiem, ale musiałem to zrobić. Hermiono zależy mi na tobie-chciał ją pocałować, ale ta tylko odskoczyła.
-Nie Ron. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale ja kocham Freda. I tylko jego potrzebuje zrozum to-popatrzyła się i go lekko przytuliła. Jednak teraz po przyjacielsku.
-Dobrze, zatrzymaj to dla siebie dobrze? Nie chce się kłócić z Fredem, to mój brat. Boże jaki ja jestem głupi-Odwrócił się i położył w łóżku.
-Ej to moje wina, powinnam się odsunąć...- poklepała go po plecach.
-Nie.
-Kocham cie Ron-uśmiechneła się.
-Jak to?-zapytał oniemiały.
-Kocham cie jak brata. Zawsze będę cie kochać-uśmiechneła się i wyszła z pokoju.
Szła do siebie, jednak przypomniała sobie o Ginny i Harry'm. Hermiona postanowiła pójść do swojego chłopaka. Nie mogła nic ukrywać przed nim.
              *               *                   *
(W tym samym czasie)
Harry wszedł do pokoju Ginny, zobaczył ją leżącą na łóżku. Słyszał jak płakała, nie mógł sobie wybaczyć.
Położył się obok niej i ją mocno pocałował w kark.
-Odejdź ode mnie- wyszeptała.
-Nie, nigdzie nie pójde. Nie zostawie cie, nawet tak nie myśl. Kocham cie-uśmiechnął się.
-A co z Cho? Nie chce być tą drugą-wypowiadając te słowa łza spłyneła po jej policzku.
-Chciałem jej wyjaśnić, że tylko ciebie potrzebuje-dodał.
-Potrzebujesz, chcesz czy kochasz? Wiesz to są trzy różne rzeczy.
-Potrzebuje, chce i kocham-odrzekł.
-Obiecujesz?-zapytała się, a on popatrzył się głęboko w jej oczy i lekko pocałował. Ginny wiedziała, że Harry jej nie okłamał-Dobrze wierze ci, ale pójde tam z tobą.
- Oczywiście, mam coś dla ciebie-przytulił ją mocniej.
Otworzył pudełeczko, Ginny usiadła na łóżku a Harry założył jej wisiorek.
-Jeju, jak słodko-pocałowała go w usta.
-Wszystko już w porządku?-zapytał się Harry.
-Wszystko, dobrze. Niepotrzebnie przepłakałam tyle nocy
 -No niepotrzebnie, nie chciałem cie denerwować. Wolałem ci nei mówić, bo ty Cho nie lubisz-wypowiadająć te słowa Harry, Ginny zrobiła krzywą mine.
*                 *                *
Hermiona poszła do swojego chłopaka, weszła do niego do pokoju. Fred i George właśnie grali w szachy czarodziejów. Gryfonka podeszła do swojego chłopaka i przytuliła go od tyłu.
-Nie ładnie tak. Nie po Bożemu-zaśmiał się George.
-Boże... Ty to tylko o jednym-zaczeli się śmiać.
-Fred, możemy porozmawiać? To jest bardzo ważne-Hermiona miała posępną mine.
-No dobrze-Fred widocznie zmarkotniał. Para odeszła i poszła sobie usiąść na parapecie. Drugi Rudzielec wyszedł z pokoju. Hermiona zaczęła skubać swój sweter.
-Nie wiem od czego zacząć. Bo widzisz... Byłam u Ginny, ale mniejsza z tym-lekko odetchnęła-Bo stałam naprzeciwko Rona i on mnie pocałował-Fred zaciskał zęby-Najgorsze jest to, że ja odwzajemniłam ten pocałunek. On mi powiedział, że mnie ...kocha-ostatnie słowo wyszeptała.
-Co powiedział?-zapytał się lekko czerwony na twarzy.
-Powiedział, że mnie kocha... Ja mu powiedziałam, że też go kocham. Ale tylko jak brata-spuściła głowę w dół.
-Jezu... Wiesz co, przeżyłem tego Gilberta. Ale z moim bratem? Nienawidze was-Fred szybko wybiegł z pokoju. Hermiona siedziała, na parapecie a łzy płyneły po jej policzku. Nie wiedziała co ma robić.
Wyszła z pokoju. Poszła do siebię, położyła się na łóżku, i cały czas płakała.
-Ej co jest?-do pokoju wszedł George, zobaczył płaczącą przyjaciółke.
-Ron, mnie pocałował... A ja jego też-Hermiona jeszcze bardziej płakała.
-Nie moge w to uwierzyć, to dlatego był taki przyćmiony-zaśmiali się na chwile-Tak zabrzmiało to jak z jakiejś reklamy.
-Dobra, czekaj zaraz z nim pogadam.
-Z kim? Nie do Rona nie idź, ja to już sama załatwiłam-powiedziała Hermiona i poszła do łazienki.
George zszedł na dół, od razu skierował się do ogrodu. Na dworze była paskudna pogoda, deszcz lekko siąpił.
-Ej stary, ona cie kocha. Płacze teraz, Ron jest głupi ale nie pozwól mu tego zniszczyć. Tyle przeżyliście ona cie wybrała, a ty ją zostawiasz bo nasz powalony braciszek ją cmoknął w usta?-zapytał ironicznie Fred.
-Masz racje, jej wybaczę-od razu wstał z ławki i pobiegł do domu.
-Ah te dzieciaczki-powiedział pod nosem George wstał i wrócił do domu by nie przemoknąć.
                        *                *                *
Hermiona siedziała w łazience, było to jej jedno z ulubionych miejsc. Tu była cisza, i nie ukrywała tego tu też zazwyczaj było ciepło. Usiadła na podłodze, nie myślała o niczym. Teraz tylko płakała.
Weszła pod gorący prysznic, jej skóra zaczeła robić się różowa. Hermiona namydliła ciało olejkiem waniliowym i lekko spłukała skórę by zapach nadal pozostał. Owineła się ręcznikiem, ubrała się w długie pasiaste spodnie od piżamy i zwykłą fioletową bluzke. Na to założyła swój ulubiony niebieski szlafrok. Włosy lekko spieła w luźnego koka, i wyszła. Pierwsze co zrobiła to usiadła na parapecie.
Do pokoju wtargnął cały mokry Fred.
-Co?-wyszeptała Szatynka, Rudzielec w jednej chwili podbiegł do niej i chwycił w ramiona.
-Kocham cie, i nic tego nie zmieni. Gdyby zrobiła to inna dziewczyna już dawno miał bym ją gdzieś, ale nie ciebie. Obiecaj tylko, że nie zrobisz tego więcej-popatrzył się w jej oczy a ona tylko przypieczętowała to soczystym buziakiem.
-No a teraz, Fredzie Weasley odstaw mnie bo jestem cała mokra-zaśmiali się oboje.
Siedzieli na parapecie przytuleni, i rozmawiali o tym co było, jest i co będzie. Cały wieczór minął bardzo spokojnie. W nocy Hermiona poszła do Rona porozmawiać.
-Ej śpisz?-zapytała się cicho.
-Nie a co? Chcesz buziaka?-zapytał się ironicznie.
-Walnij ty się w łeb, albo jak wolisz zrobi to mój CHŁOPAK-ostatni wyraz mocno zaakcentowała.
-No ej, dobra rozumiem-uśmiechnął się.
 -Ron, zapomnij o tym. Powiedziałam Fredowi, nie bądź zły na mnie. Nie wyobrażaj sobie nic-powiedziała i od razu wyszła z pokoju. Ron wybiegł za nią.
-Jak mogłaś, prosiłem cie. Nie jesteś przyjaciółką, jesteś nikim-wykrzyczał podszedł do niej i ją mocno pocałował w usta. Hermiona odsunęła się szybko i wymierzyła w policzek Rudzielca.
-Wiesz co jest najgorsze?-Ron odchrząknął-Że przez swoją głupotę straciłeś osobę której na tobie zależało-odwróciła sie i wyszła.
Dochodził już świt. Hermiona nie mogła spać, tej nocy księżyc świecił wysoko na niebie. Teraz nie było już nic widać. Całe sklepienie było przysłonięte chmurami. W powietrzu czuć było zimno. Hermiona uchyliła okno. Jej płuca wypełniło lodowate powietrze, poczuła ukłucie w sercu. Po jej policzku spłyneło kilka pojedynczych łez.
-Dlaczego to się dzieje mnie? Straciłam Rona... a niebawem pewnie stracę i Freda. Jaka ja jestem głupia-wyszeptała i zamknęła oczy. Hermiona spała.
 
Siedzę na ziemi. Niebo zachodzi chmurami, momentalnie robi się ciemno. Nie wiem co mam robić, w brzuchu czuje ukłucie, głos więźnie mi w gardle. Nad moją głową słyszę świst, widzę jak drzewo naprzeciwko mnie opada. Jego kora rozrywa się na miliony kawałków. 
-Uciekaj, szybko!-krzyczy męski głos. W jednej chwili zrywam się z ziemi. Biegnę moje nogi plączą się o siebie. 
-Nie! Nigdzie nie pójdę bez ciebie-Krzyczę, i kątem oka widzę te brązowe oczy patrzące na mnie z miłością. On się uśmiecha, rozumie że nie zostawie go. 
Zaklęcia miotają w moją stronę, a ja tylko próbuje je odbijać. Jednym chyba obrywam. Bo po kilkunastu minutach budze się a po mojej brwi cieknie ciepły płyn. Podnoszę głowę i widzę tylko wysoką rudowłosą postać wiszącą w powietrzu. Z mojego gardła wyrywa się krzyk. Nie wiem czy donośny, ale widzę, że wysoki Brunet idzie w moim kierunku. Opadam na ziemie, chłopak pochyla się nade mną. 
-Nie bój się, udawaj nie przytomną. Pomogę ci-wskazuje oczami na Rudzielca-Nie bój się, jemu też pomoge-chłopak lekko się uśmiecha-Pamiętaj Hermiono zawsze będę cie kochał.
-Przepraszam-wyszeptuje i ponownie wskazuje oczyma na postać wiszącą w powietrzu. Potem zamykam oczy i słyszę tylko kłótnie. 


Komentujcie, bo to wiele dla mnie znaczy. ;* Pozdrawiam Hedwiga. 
A ten rozdział chcę dedykować Natalii. Dziękuje za wszystko. 

7 komentarzy:

  1. Oo ja.. <3
    1) Rozdział boski.. na prawdę nie mam zastrzeżeń, a wiesz, że ja jestem wybredna ;3
    2) Dziękuję za dedykacje <3
    3) Nie mogę się doczekać kolejnego , więc pisz szybko bo zaraz tu umrę z ciekawości co będzie dalej. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejkaa, rozdział jest... hm... trzy słowa: piękny, cudowny, genialny <3 Pisz szybko następny i zapraszam do mnie http://fred-hermiona-love.blogspot.com/ dopiero zaczynam i na razie może być trochę mdło, ale rozkręcę się podczas pisania ;3 pzdr. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następny *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. co tu się dzieje w ogolez tymi rudzielcami:P rozdzial cudowny, mam ochote na ciag dalszy, czekam!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział! ;) Pisz dalej, bo nie mogę się doczekac ;p Życzę Ci dużo WENY! ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest super. Bardzo mi się podoba

    Zapraszam do mnie nie dawno zaczełam http://www.fred-hermiona-fremione-love.blogspot.com/
    ♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń